De Bruyne wściekły na nowe przepisy. „Mamy sobie odciąć ręce?!”

2019-08-19 07:21:36; Aktualizacja: 5 lat temu
De Bruyne wściekły na nowe przepisy. „Mamy sobie odciąć ręce?!” Fot. Transfery.info
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: The Independent

Kevin De Bruyne krytycznie wypowiedział się na temat nowych przepisów dotyczących zagrań ręką.

Premier League dość długo czekała z wprowadzeniem VAR-u, ale dążyła do tego, by technologia była jak najbardziej precyzyjna. Teraz faktycznie sędziowie potrafią dostrzec nawet najmniejsze przewinienia, zawodników, lecz nie brakuje przy tym krytyki w drugą stronę. Część obserwatorów uważa, że teraz rozważane są naprawdę minimalne nieścisłości, o czym boleśnie przekonuje się mistrz Anglii - Manchester City.

W pierwszej ligowej kolejce gol Gabriela Jesusa nie został uznany, ponieważ Raheem Sterling, biorący udział w akcji, znajdował się na milimetrowym spalonym. W drugiej serii spotkań znów nie uznano bramki Brazylijczyka, tym razem przez zagranie ręką Aymerica Laporte. Jeszcze w poprzednim sezonie gol byłby prawidłowy, a „Obywatele” zapewniliby sobie zwycięstwo, lecz latem zmieniono przepisy, które teraz są bardziej restrykcyjne co do zagrań ręką.

Niegdyś to arbiter musiał zdecydować, czy zagranie było celowe, czy też nie, i od tego zależna była decyzja co do uznania bramki. Teraz jednak takiej interpretacji podlegają już tylko niegroźne zagrania, nie wpływające zbytnio na przebieg gry. Jeśli jednak po nawet minimalnym kontakcie piłki z ręką piłkarza padnie bramka, nie zostaje ona uznana. Tak było właśnie w przypadku Laporte, który został przypadkowo trącony piłką, lecz była to podstawa do anulowania gola.

- Gdy zobaczyłem nagranie tej bramki, to po prostu niemożliwe, żeby on mógł cofnąć rękę. Co miał zrobić? Odrąbać sobie ręce i grać w ten sposób? - mówi sfrustrowany De Bruyne.

- Laporte nie mógł nic zrobić. Nicolas Otamendi stał kilka centymetrów przed nim i starał się zagrać piłkę głową. Nie da się zareagować, mając tyle miejsca i tak mało czasu.

De Bruyne dodaje, że w pełni akceptuje decyzję arbitra, ale sam przepis mu się nie podoba.

- Jest jak jest. Może jestem trochę staroświecki. Nie należę do największych zwolenników VAR-u. Myślę, że żeby uczynić piłkę nożną lepszą, należy ją zrozumieć. Po meczu słyszałem, że gdyby w tamtej sytuacji piłka trafiła w rękę gracza Tottenhamu, tak czy tak nie byłoby rzutu karnego. Nie rozumiem tego. Nic a nic. Ktoś powinien to jeszcze raz przedyskutować.