Douglas nie pierwszy
2014-08-28 04:09:17; Aktualizacja: 10 lat temuDouglas to bohater ostatniego transferu Barcelony. Prawy obrońca nie jest jednak pierwszym w historii zawodnikiem, którego "Duma Katalonii" ściągnęła z São Paulo.
Dotychczas Barcelona sprowadziła do siebie mnóstwo Brazylijczyków, mniej lub bardziej znanych. Kilku z nich swoją piłkarską karierę zawdzięcza São Paulo, które wychowało ich piłkarsko i doprowadziło do wielkiej "Blaugrany".
Dawne czasy
Pierwszym takim zawodnikiem był Wálter Machado da Silva, który na Camp Nou przyszedł zimą 1967 roku. Chwilę potem zadebiutował na nim w towarzyskim starciu z Feyenoordem. Znany również pod pseudonimem Silva Batuta piłkarz miał jednak ogromnego pecha, gdyż od 1962 w Hiszpanii w oficjalnych meczach nie mogli grać obcokrajowcy, więc ostatecznie napastnik, który był też częścią reprezentacji Brazylii na Mistrzostwach Świata 1966, wystąpił tylko w 14 meczach towarzyskich.
Era Rijkaarda
Po tamtym incydencie na kolejnego ex-São Paulistę musieliśmy w Katalonii czekać aż do lata 2004 roku. Wtedy to ówczesny szkoleniowiec Frank Rijkaard zdecydował się na pozyskanie w jednym okienku aż trzech Brazylijczyków. Wśród nich dwóch w przeszłości grało na Estádio do Morumbi.Popularne
Pierwszym z nich to Juliano Belletti, który przywędrował do Barcelony z Villarrealu za nieco ponad 3,5 miliona euro. W São Paulo spędził aż sześć lat, ale zagrał podczas nich stosunkowo mało, bo tylko 54 spotkania. Poza zdobyciem dwukrotnie mistrzostwa stanowego, nie osiągnął też tam wielkich osiągnięć.
Wejście do nowej drużyny miał całkiem niezłe. Z miejsca stał się zawodnikiem pierwszego wyboru na pozycji prawego obrońcy. Był też kluczowym wykonawcą stałych fragmentów gry. Kibice "Barçy" zapamiętali go jednak jako "Bohatera Paryża". To on właśnie trafił, jak się potem okazało, zwycięskiego gola w finale Ligi Mistrzów przeciwko Arsenalowi, który ekipa z Katalonii wygrała 2:1. Co ciekawe, Belleti na boisku pojawił się dopiero w 71. minucie, zmieniając Oleguera, a już niespełna dziesięć minut później mógł się cieszyć z trafienia.
W finale na Stade de France wystąpiło jeszcz dwóch innych "Canarinhos". Jeden z nich to oczywiście Ronaldinho, który z "Tricolor" nie ma za dużo wspólnego. Natomiast drugi to Edmílson, czyli kolejny zawodnik, który przed Barceloną zdążyli "zaliczyć" grę w klubie z południa Brazylii.
Ten przemiły pomocnik rodem z Taquaritingi, w przeciwieństwie do wcześniej opisanych piłkarzy, z São Paulo coś tam wygrał. Triumfował w Copa CONMEBOL, południowoamerykańskim odpowiedniku Pucharu UEFA. Zdobył też tamtejszy Superpuchar.
W wspomnianym finale w stolicy Francji defensywny pomocnik, mogący też grać na pozycji środkowego obrońcy, zagrał tylko 45 minut. Szału nie zrobił i już w przerwie meczu został zmieniony... przez Andrésa Iniestę.
Obaj Brazylijczycy, którzy do Barcelony przyszli za kadencji Rajkaarda, odeszli z niej jeszcze przed końcem ery tego holenderskiego trenera w stolicy Katalonii. Belleti wylądował w Chelsea, a potem jeszcze wrócił do ojczyzny, gdzie zakończył karierę we Fluminense. Z kolei Edmílson zdecydował się na transfer do Villarrealu, w którym jednak oszałamiającej kariery nie zrobił, a potem, z przerwą na pobyt w Realu Saragossa, grał już tylko w Brazylii i w Europie bardziej wspominają go chyba jednak kibice Olympique Lyon.
Od zawsze na koszulkach
Na koniec został jeszcze piłkarz, który z tej listy jest najbardziej utytułowany, a zarazem znany. Rivaldo, bo o nim mowa, to piłkarz, którego przedstawiać chyba nie trzeba, chociaż młodsze pokolenie, do którego się zaliczam, z pewnością nie wie aż tyle o tym zdobywcy Złotej Piłki z 1999 roku, co inni.
Mało jest w historii zawodników, którzy grając w tylu klubach, w niemal każdym odnieśli jakieś sukcesy. W przypadku tego piłkarza nie jakieś, tylko wielkie. W Lidze Mistrzów triumfował raz, z Milanem i to w 2003, czyli tak naprawdę w końcówce jego przygody z tą największą piłką. Poza tym zdobył Mistrzostwo Świata w roku 2002, cztery lata wcześniej przegrywając finał z Francją.
Żeby nie było, że z Barceloną nic nie zdobył - z "Blaugraną" triumfował w Superpucharze Europy, dwukrotnie w lidze, raz w pucharze i trzykrotnie w Superpucharze Europy. Nie ulega jednak wątpliwości, że jak na swoją wielkość, w stolicy Katalonii mógł jednak poczuć pewien niedosyt. Po wspomnianej już wcześniej przygodzie z Milanem, Rivaldo odwiedził jeszcze dziewięć innych klubów... w tym m.in. uzbeckie FC Bunyodkor.
Wracając jednak do ścieżki, którą podążamy. 74-krotny reprezentant Brazylii w São Paulo występował przez stosunkowo krótki okres (zresztą... gdzie on występował dłużej), bo tylko rok. Zdołał jednak wystąpić w 30 meczach i zdobyć w nich pięć goli. Karierę zakończył w trzecioligowym Mogi Mirim w marcu tego roku, spełniając przed tym swoje największe marzenie - zagrał w oficjalnym meczu ze swoim synem, Rivaldinho.
Jak widać, w historii Barcelony mieliśmy już kilku naprawdę niezłych piłkarzy, którzy swoje kariery piłkarskie przeżywali też w São Paulo. Douglas nie jest pierwszym, i zapewne też nie ostatnim piłkarzem, który połączy czterokrotnych zdobywców Ligi Mistrzów z trzykrotnymi zdobywcami Copa Libertadores. I dobrze, bo powiedzmy sobie szczerze: kto jak nie Brazylijczycy upiększają nam futbol?