Ghana jak Kamerun? I tak, i nie
2014-06-26 20:08:50; Aktualizacja: 10 lat temuOstatnią rzeczą, której chciała dokonać drużyna Ghany przed spotkaniem z Portugalią, to powtórzyć błąd reprezentacji Kamerunu. Rzeczywistość przyniosła jednak łudząco podobny finał.
Ghana i Portugalia to ekipy, które bezsprzecznie miały przed tym spotkaniem najmniejsze szanse na awans. Ani jedni, ani drudzy nie byli pewni awansu do kolejnego etapu mistrzostw świata, gdyż prócz zwycięstwa potrzebowali oni korzystnego dla siebie wyniku spotkania w drugim meczu grupy G. Dobrze dysponowanym Niemcom i Amerykanom potrzeba było zaledwie remisu, by cieszyć się awansem do 1/8 finałów.
Tłem dzisiejszego spotkania była oczywiście dyspozycja C. Ronaldo, który może być zwyczajnie zły na siebie i swoich kolegów. To właśnie dzięki niemu Portugalia znalazła się wśród 32 finalistów, bowiem to on wypunktował w barażach Szwecję. Przed tym spotkaniem ciężko było sobie wyobrazić zawodnika Realu Madryt jako tego, który nie weźmie ciężaru meczu na siebie. Ronaldo i spółka musieli dzisiaj nie tylko wygrać, ale strzelić Ghanie kilka bramek. A wszystko to przez to, że Portugalczycy mieli najgorszy bilans bramkowy w grupie.
Popularne
Portugal v Ghana: #WorldCup live with @Simon_Burnton http://t.co/YgAHWy5cs7 #Por #Gha (Photo: Reuters) pic.twitter.com/a2yDsY6oL2
— Guardian sport (@guardian_sport) czerwiec 26, 2014
A Ghana? Ghana zmagała się z problemami nie tylko w grupie, ale i wewnątrz własnej reprezentacji. Tuż przed spotkaniem z Portugalią Kevin-Prince Boateng oraz Sulley Muntari zostali odesłani do domu. Zawodnik Schalke miał obrazić trenera zespołu, Kwesiego Appiaha, zaś drugi z nich, Muntari zaatakował członka komitetu zarządzającego. A jeśli niewiadomo o co chodzi, to chodzi najczęściej o pieniądze. Wszyscy widzieliśmy, jak skończył Kamerun. Obeśmiany, skompromitowany przez swoich własnych zawodników.
Pierwszą, niesamowitą okazje na otwarcie wyniku miał Cristiano Ronaldo. Agresywne wyjście drugiej lini zespołu Paulo Bento spowodowało, że futbolówa znalazła się pod nogami zawodnika Realu Madryt. To, co Ronaldo zrobił z nią później, mogło spodobać się nawet najbardziej wytrawnemu kibicowi na Estádio Nacional de Brasilia.
Obie ekipy chciały natychmiast ustawić sobie mecz i jak najszybciej strzelić bramkę. Do groźniejszych sytuacji częściej dochodzili jednak Portugalczycy. Efektem tego był piękny strzał C. Ronaldo, który z problemami wychwycił bramkarz reprezentacji Ghany, Fatawu Dauda.
Portugalia do trzech razy sztuka? #GHA #POR
— Adrian Kowalczyk (@Adrian_Kow) czerwiec 26, 2014
Portugalczycy szybciej przypominali sobie w pierwszej połowie o tym, że muszą strzelać. Do pełni szczęścia brakowało tylko skuteczności. Albo słabszej dyspozycji Daudy:
Ghańczycy w pierwszych 45 minutach atakowali swojego rywala z większym respektem. Podopieczni Appiaha potrzebowali większej ilości minut, by zamykając Portugalczyków na własnej połowie. Konsekwencją tego, była bramka samobójcza w 30 minucie meczu. Zaskoczony Dauda, mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem.
Portugalczycy złapali wówczas większy luz, przez co zaledwie kilka minut później, mogli podwyższyć wynik tego spotkania. Dobrym strzałem po raz kolejny popisał się Cristiano Ronaldo. Były gracz Manchesteru United pokazał w pierwszej połowie, jak bardzo zależy mu na odnotowaniu pierwszego trafienia na mistrzostwach świata.
Końcówka pierwszej odsłony należała jednak do Ghany. Zawodnicy z Afryki nabrali odwagi nękając raz po raz defensywę Portugalczyków. Sytuacja tożsama do tej, jak grali Ghańczycy w meczu z USA.
Ghana znów skończy mecz w ostatnich minutach? #GHA #POR
— Adrian Kowalczyk (@Adrian_Kow) czerwiec 26, 2014
Ghana po przerwie wyglądała nie najlepiej, być może na stadion dotarły informacje o remisie w drugim meczu. Ale cóż za przypadek, gdy zaledwie minutę po bramce Thomasa Müllera w Recife, w Brasilii stało się to:
Zapomniany i niedoceniany w Europie Asamoah Gyan zdobył swoją 42.bramkę w reprezentacji! Został zarazem najskuteczniejszym Afrykańczykiem w historii Mistrzostw Świata – to była jego szósta bramka w finałach. W jego drużynę wstąpiły nowe moce, Portugalia była rozbita i już wiedziała, że podzieli los swoich sąsiadów z Półwyspu Iberyjskiego. Ronaldo próbował, ale nie pierwszy raz był najzwyczajniej osamotniony.
„Czarne Gwiazdy” o tyle różnią się od Kamerunu, że nie ma u nich miejsca na konflikty wewnętrzne. Dwójka agresorów została wyrzucona z kadry, a pozostali potrafili się zmobilizować i walczyli do samego końca o awans.
Zmiany dokonane przez Appiaha – Jordan Ayew i Acquah - nie pomogły. Aż nagle, gdy wszyscy wieszali już psy na Cristiano Ronaldo za brak goli w Brazylii, on odpowiedział:
Choć doskonale widać, że Fatawu Dauda podarował mu tę bramkę. Gdy wszyscy tak zaciekle walczyli o wymarzony awans, on popisał się perfekcyjnym… siatkarskim zagraniem.
Dauda jak Fabiniak, gra w siatkówkę. #Wójcik
— Dawid Michalski (@DMich90) June 26, 2014
A Ronaldo został pierwszym Portugalczykiem, który zdobywał gole na trzech mundialach. Ale to on miał rywalizować z Messim i Neymarem o miano MVP turnieju, a tymczasem kończy Mistrzostwa na fazie grupowej.
Podobnie, jak Ghana, która opuszcza Brazylię w cieniu bijatyki, żądań finansowych, ale także fantastycznej walki i de facto obrony honoru Czarnego Lądu. Choć to najprawdopodobniej Nigeria będzie afrykańskim jedynakiem w fazie pucharowej.
AUTORZY: ADRIAN KOWALCZYK I KAROL WOJNAROWSKI