Górale utopieni w Kałuży

2015-12-02 22:02:18; Aktualizacja: 8 lat temu
Górale utopieni w Kałuży Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Pełna kontrola, determinacja i krakowska namiastka tiki-taki: Cracovia pewnie pokonała wicemistrzów delegacji.

Po niedzielnym zwycięstwie w derbach Krakowa, piłkarze Jacka Zielińskiego w kolejnym meczu po prostu musieli potwierdzić dobrą formę zespołu. Polska Ekstraklasa to rozgrywki do tego stopnia specyficzne, że nawet jasnowidz Krzysztof Jackowski mógłby mieć problem z wytypowaniem wyniku pojedynku. Dlatego na każdą dobrą serię, należy patrzeć z przymrużeniem oka.

Mocni w delegacjach

We wtorkowy wieczór na stadionie przy ulicy Kałuży spotkały się dwie drużyny, które w ostatnim czasie zanotowały świetny ciąg meczów. Cracovia w pięciu poprzednich spotkaniach odniosła tylko jedną porażkę, a na własnym boisku przegrała 12 września z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Z kolei „Górale” pod wodzą Roberta Podolińskiego upodobali sobie grę na wyjazdach, gdzie nie dali się pokonać od siedmiu pojedynków.

Piłkarze "Pasów" nie zwracali uwagi na dobre statystyki Podbeskidzia i od pierwszego gwizdka sędziego narzucili przeciwnikom swoje warunki gry. Trener Robert Podoliński w przygotowaniach do dzisiejszego spotkania musiał zarządzić obowiązkowe oglądanie wczorajszego meczu pomiędzy Zagłębiem Lubin i Jagiellonią Białystok. Goście spod Klimczoka wiedząc o ofensywnym potencjale Cracovii wzorem białostoczan cofnęli się praktycznie całym zespołem na własną połowę, upatrując swoją szansę w błyskawicznych kontratakach. Mieli pecha, bo gospodarze niczym nie przypominali topornie grającego Zagłębia i pokonała ambitnie grających bielszczan.

Cetnarski do reprezentacji?

Kolejny raz celująco zdała egzamin formacja ofensywna biało-czerwonych. Kwartet zawodników złożony z Cetnarskiego, Kapustki, Jendriska i Rakelsa dał popis swoich wysokich umiejętności. Zarówno wymienieni gracze, jak i reszta piłkarzy Jacka Zielińskiego (m.in. duet środkowych pomocników Budziński-Dąbrowski) w każdym kolejnym spotkaniu coraz bardziej zaczyna przypominać swoją grą FC Barcelonę (oczywiście z zachowaniem wszystkich proporcji). Grupa facetów ubranych w pasiaki tworzy na boisku świetny kolektyw, który czerpie wielką radość z gry w piłkę. Widać to podczas rozgrzewki, rozgrywania akcji, w momencie strzelania bramek i po zawziętości z jaką chcą dobić każdego rywala. Można odnieść wrażenie, że obecna jedenastka „Pasów” chce danym meczem wymazać wszystkie katastrofalne wyniki zespołu sprzed kilkudziesięciu lat! Oglądając spotkania Cracovii powoli zaczyna nam się robić szkoda ich przeciwników.

Tym bardziej, że dziś „Górale” swoją postawą nie zasłużyli na tak wysoką porażkę. We wcześniejszym akapicie nieprzypadkowo nawiązałem do Jagiellonii Białystok. Piłkarze Roberta Podolińskiego największe zagrożenie tworzą po akcjach flankami, gdzie pozycje skrzydłowych dublują boczni obrońcy. W ten sposób honorową bramkę zdobył Mateusz Szczepaniak, według tego konceptu wczoraj białostoczanie rozpracowali defensywę „miedziowych”. Jednak Cracovia to był zdecydowanie za mocny przeciwnik i jedynym pocieszeniem dla piłkarzy Podbeskidzia jest to, że przegrali ze świetnie dysponowanym rywalem. Przecież jeśli spadać, to tylko z wysokiego konia, prawda?

Dzisiejszy mecz dał zarówno wiele powodów do radości, ale również do myślenia selekcjonerowi reprezentacji Polski. Adam Nawałka od dłuższego czasu upiera się na będącego bez formy Sebastiana Milę, a pod jego bokiem (selekcjoner mieszka na co dzień w Krakowie) wyrósł kandydat do gry w kadrze. Świetna gra Cracovii przykuła uwagę scoutów z najmocniejszych lig europejskich, a na ostatnich derbach Krakowa Mateusza Cetnarskiego i Bartosza Kapustkę bacznie obserwował trener 1. FC Köln Peter Stöger. Jeśli nie świetne występy w Ekstraklasie (7 bramek i 7 asyst), to może zainteresowanie ze strony zagranicznych klubów przekona selekcjonera?