Gościnne Podbeskidzie po raz kolejny oddaje punkty rywalom
2015-11-22 16:56:33; Aktualizacja: 9 lat temuDzisiejszy mecz pokazał słabość ofensywy obu ekip. Podbeskidzie poza Demjanem nie wchodzi w pole karne, a niemoc Zagłębia przełamuje defensor.
Sprawiedliwy wynik pierwszej połowy
Na błotnistej murawie stadionu w Bielsku-Białej, pasującej bardziej do B-klasowych klepisk niż klubu Ekstraklasy, trudno było o ofensywną i pełną emocji grę. Oba zespoły postawiły na mozolne budowanie ataku pozycyjnego, przeplatając to próbą kontrowania rywali. Nie zabrakło oczywiście długich podań w pole karne (bardzo ładną piłkę zagrał Łukasz Piątek) i niecelnych strzałów z daleka. Drogę z piekła do nieba przeszedł Jarosław Jach. Najpierw, swoim pozorowanym kryciem Demjana, doprowadził do utraty gola przez Zagłębie, ale chwilę później dopadł do piłki wrzuconej w pole karne i dał gościom wyrównanie. Popularne
Jarosław Jach w akcji bramkowej Podbeskidzia. pic.twitter.com/Gx069MZC5i
— Jacek Staszak (@jaceksta) November 22, 2015
@jaceksta przy golu Zagłębia pic.twitter.com/JbFuowk9vh
— Błażej Bembnista (@blazejbem) November 22, 2015
Dryblingi Kowalskiego jak z innego świata
Skrzydłowy Podbeskidzia już w kilku ostatnich meczach był jednym z najbardziej aktywnych graczy w ekipie Roberta Podolińskiego. Dziś w pierwszej połowie potwierdził swoją wysoką dyspozycję. Efektowne dryblingi z 31. minuty były tylko zapowiedzią akcji, która przyniosła bramkę gospodarzom. Kowalski wywalczył piłkę po dośrodkowaniu z głębi pola, przesunął się z prawej strony pola karnego w środek, przechodząc kompletnie nieatakowany przez defensorów Zagłębia i podał (właściwie chyba próbował strzału) do Roberta Demjana. Słowakowi nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do siatki. Niestety, w drugiej połowie gracz z numerem 8 nie był już tak widoczny na boisku, co przełożyło się na grę jego kolegów.
"Górale" grający na alibi
Najbardziej sprawiedliwym wynikiem dzisiejszego spotkania byłby remis. Podbeskidzie nie potrafiło jednak udokumentować swojej przewagi w wielu fragmentach spotkania, a zwłaszcza w drugiej połowie. Poza Demjanem, w polu karnym Zagłębia nie było żadnego innego gracza bielskiej drużyny! Do kogo miał zagrywać piłkę Mójta czy Kowalski? Gdy już "Górale" znajdowali się w okolicach 11. metra przy okazji wykonywania rzutu wolnego, to dogodną okazję na zmianę wyniku marnował Mateusz Możdżeń. Wszystkie jego wrzutki były bite bardzo nisko i nie docierały do adresata. Były gracz Lecha nie podłączał się też za Demjanem do akcji ofensywnej, przez co osamotniony Słowak nie mógł przebić się do nielicznych dośrodkowań w pole karne. Trener Podoliński musi rozważyć wystawienie drugiego napastnika, w przeciwnym razie jego drużyna nadal będzie prezentować kompletną niemoc w ataku.
Na podobne problemy cierpi też defensywa bielskiego klubu. Przy golu Łukasza Janoszki obrońcy gospodarzy stanęli w bezruchu, patrząc tylko jak skrzydłowy Zagłębia kieruje piłkę do bramki Zubasa (który także wcielił się w rolę słupa). Słusznie dostrzeżono też fatalne krycie przy rzucie wolnym, z którego podopieczni Piotra Stokowca wyczarowali pierwszego gola.
Hm, krycie obrońców Podbeskidzia przy tym SFG nie było najlepsze #PODZAG pic.twitter.com/exp7E9ZULc
— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) November 22, 2015
Po pięciu meczach bez porażki, Podbeskidzie straciło cenne punkty i utrzymało dość porażającą statystykę ani jednego wygranego meczu na własnym boisku. Nic dziwnego, że na stadionie w Bielsku-Białej nie ma oszałamiającej frekwencji, skoro można tu zobaczyć jedynie remis gospodarzy.
Niemoc przełamana, ale napastnicy bez gola
Po sześciu meczach z jedną strzeloną bramką lubinianom udało się dwukrotnie pokonać Emiliusa Zubasa. Nie dokonał tego jednak żaden z napastników, co może martwić Piotra Stokowca. Michal Papadopulos został nawet zmieniony w drugiej połowie, a szansę gry otrzymał młody Adrian Rakowski. To właśnie wychowankowie "Miedziowych" mają zapewnić drużynie świetlaną przyszłość, ale ich czas dopiero nadejdzie. To jednak wspomniany Rakowski, jak i Paweł Żyra, Eryk Sobków i Karol Żmijewski, mają być pierwszymi zastępcami Czecha w składzie. Na swoją szansę czekają też inni, obiecujący młodzieżowcy. Czy "Młode Wilki" z czasem odmienią oblicze Zagłębia, które nie jest zespołem zbytnio aktywnym w ataku? Wydaje się, że ten klub jest wręcz idealnym miejscem do wprowadzenia się w świat dorosłego futbolu. Pozostaje więc nam tylko kibicować nowym nadziejom kształtowanym w nowoczesnej Akademii, co nie znaczy, że lubinianie powinni zimą skupić się wyłącznie na wzmocnieniu skrzydeł. Dobry, tani w utrzymaniu snajper bardzo przydałby się nieco zaśniedziałym "Miedziowym".