Javier Tebas ostro o Superlidze i... Realu Madryt. „Chcą, by o piłce decydowali bogacze”
2022-11-19 10:12:58; Aktualizacja: 2 lata temuJavier Tebas to zagorzały przeciwnik Superligi, która jego zdaniem zniszczy futbol. Prezes hiszpańskiej LaLigi ponownie zabrał głos w sprawie kontrowersyjnych rozgrywek, mając wiele do zarzucenia Realowi Madryt.
Temat Superligi polaryzuje piłkarskie społeczeństwo. Ta, mimo pierwszego poważnego fiaska, nie umarła, przygotowując się do, zdaniem wielu, nieuniknionego startu.
UEFA przystąpiła niedawno po wielu prośbach do rozmów z przedstawicielami kontrowerysjnych rozgrywek, sygnalizując gotowość do dialogu. Oczywiście, ten nie przebiegł w przyjaznej atmosferze. Europejska organizacja w mocnych słowach skrytykowała drugą stronę, bomabardując jej wszelkie pomysły.
W spotkaniach z przedstawicielami Superligi brało udział kilka ważnych postaci, w tym Nasser Al-Khelaifi i Javier Tebas, prezes LaLigi.Popularne
60-latek od początku wyraża się o idei tego turnieju niezwykle krytycznie. Hiszpan widzi w nim zagrożenie dla piłki nożnej i nastanie większego monopolu drużyn gigantów.
Urodzony w Kostaryce działacz obwinia szczególnie Real Madryt, którego prezes, Florentino Perez, pełni niejako rolę twarzy całego przedsięwzięcia.
- Superliga to bardzo niebezpieczny pomysł. Martwi nas wszystkich. Kłopot ten nie zniknie jednak szybko. Wielkie kluby chcą rządzić, ponieważ generują najwięcej pieniędzy i wzbogacają się w niebezpieczny sposób. To tak, jakby całą gospodarką zarządzały banki. Społeczeństwo by w takiej sytuacji wymarło. Tak właśnie zaczyna się dziać w piłce. Najbardziej niepokoi mnie fakt, że całą machiną zarządza prezes Realu Madryt - zaczął Tebas.
- Po powstaniu Superligi krajowe kluby straciłyby połowę zysków biznesowych. Piłka daje tysiące miejsc pracy.. W futbolu bardzo ważne jest poczucie przynależności. Real Madryt ma obecnie znacznie mniejszą widownię i coraz mniej ludzi darzy ich sympatią. Oni chcą, by bogacze rządzili piłką. W LaLidze mamy pewne normy, które dbają o równowagę między największymi, średnimi i małymi klubami. Gdybyśmy nie zwracali uwagi na pomysły Realu, dostalibyśmy 60 pozwów. Jeśli chodzi o resztę Europy, jesteśmy spokojniejsi, ponieważ wielu dość jasno stwierdziło, że nie chce takiego modelu rozgrywek. To, o co proszą najpotężniejsze kluby, jest równoznaczne z sytuacją, w której o wszystkim decydować mogą wyłącznie najbogatsi - stwierdził Hiszpan, zasiadający trzecią kadencję na stołku rodzimej ligi.