Chociaż „Wojskowi” nie prezentowali się najlepiej właściwie od początku sezonu, to ich nad wyraz dobre wyniki osiągane w Lidze Europy uśpiły czujność włodarzy oraz kibiców.
W prawdziwy dołek zespół wpadł już w październiku, przegrywając cztery spotkania z rzędu. Głową za to zapłacił Czesław Michniewicz, którego nieoczekiwanie zastąpił Marek Gołębiewski.
Szkoleniowiec z nikłym doświadczeniem nie potrafił wpłynąć na wyniki, a mistrz Polski odpadł z Ligi Europy. Frustracja fanów sięgnęła zenitu kilka dni później.
Po wyjazdowym meczu z Wisłą Płock, który Legia Warszawa przegrała 0:1, do autokaru przewożącego graczy do ośrodka treningowego wkroczyli kibole. W wyniku tego ucierpiało co najmniej dwóch piłkarzy - Mahir Emreli i Luquinhas.
– To stało się na dojeździe do skrętu do Legia Training Center. Z okolicznych pól i rowów wyszła grupa osób, która zatrzymała autokar. Parę osób weszło do środka. Pojawiły się bluzgi oraz groźby słowne. W głowę zostali trafieni Mahir Emreli i Luquinhas. Wszystko działo się bardzo szybko, chwilę po tym napastników rozproszyła policja. Luquinhas dostał dosyć poważnie, był przerażony. Emreli, za namową brata, udał się na rutynowe badania – wyznał Konrad Paśniewski, kierownik drużyny.
Klub oraz policja zapowiadały wyjaśnienie sprawy oraz wyciągnięcie konsekwencji.
„Klub traktuje incydent z najwyższą powagą i dąży do jego pełnego wyjaśnienia. Jednocześnie z całą mocą potępiamy wszelkie formy agresji, na którą nie może być miejsca w sporcie niezależnie od poziomu emocji. Podkreślamy, że uważamy takie działania za nieakceptowalne i szkodliwe. Współpracujemy z policją w celu wyjaśnienia okoliczności tego zajścia i podjęcia kolejnych niezbędnych działań. (…) Naszym priorytetem jest pełne wyjaśnienie sprawy i zapewnienie wsparcia oraz poczucia bezpieczeństwa wszystkim zawodnikom i pracownikom klubu” – mogliśmy przeczytać w oświadczeniu Legii.
Nieoczekiwanie dwa miesiące po tych wydarzeniach służby mundurowe zamknęły śledztwo.
„W sprawie przesłuchano świadków. Wśród tych osób wszyscy wskazali, że nie czują się pokrzywdzonymi. Na tym czynności zakończono” – oświadczył rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Emrelego oraz Luqinhasa nie ma już na Łazienkowskiej. Obaj postanowili zmienić barwy klubowe. Zespołem zarządza zaś Aleksandar Vuković. Winnych grudniowych zdarzeń nie widać.