Leicester z Ekwadoru kontra narkokumple Escobara

Leicester z Ekwadoru kontra narkokumple Escobara fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek
Źródło: Transfery.info

Potraficie wyobrazić sobie polski zespół w finale Ligi Mistrzów? A ekipę, za którą nie tak dawno stał narkotykowy boss? Jeśli nie, śledźcie finałowe rozstrzygnięcia w Copa Libertadores, bo dojdzie tam do podobnego starcia.

Copa Libertadores bez wątpienia należy do zespołów z Argentyny i Brazylii. To one sięgały po wielki puchar w ostatnich siedmiu sezonach. Z trzynastu najbardziej utytułowanych klubów w historii tych rozgrywek, dziesięć jest właśnie stamtąd. W sumie odniosły one aż 41 triumfów. Kluby z reszty południowoamerykańskich państw raptem 15.

W tym roku znowu mieliśmy mieć argentyńsko-brazylijski finał. Do półfinałów doszły bowiem Boca Juniors Buenos Aires i Sao Paulo. Wielkie, znane każdemu ekipy. Brazylijczycy wygrywali Copa Libertadores trzykrotnie, Argentyńczycy jeszcze częściej, bo sześciokrotnie. Gdyby nie przegrane finały, mieliby na koncie dziesięć triumfów. Wszyscy liczyli na to, że obie ekipy przejadą się po rywalach z Kolumbii i Ekwadoru.

Półfinały miały jednak zupełnie innych bohaterów. Wielcy zawiedli na całej linii. Sao Paulo uległo w dwumeczu kolumbijskiemu Atlético Nacional 1:4. W pierwszym spotkaniu, które zakończyło się wynikiem 2:0 obie bramki dla ekipy z Medellin zdobył Miguel Angel Borja. W rewanżu dołożył zresztą kolejne trafienie. W obu meczach Brazylijczycy byli po prostu słabsi. Oba swoje spotkania przegrało też wielkie Boca. W pierwszym meczu Independiente del Valle wygrało 2:1, w drugim zapewniło sobie grę w finale pokonując faworyta 3:2. Ekwadorczycy naprawdę na to zasłużyli, bo w obu przypadkach tracili gole jako pierwsi i udanie gonili wynik. 


Independiente del Valle - Atlético Nacional. Takiego finału naprawdę nikt się nie spodziewał. To tak jakby polski zespół zagrał w finale Ligi Mistrzów z jakimś europejskim średniakiem. Prawdziwy kosmos.


Oczywiście najwięcej malkontentów jest teraz w Argentynie i Brazylii. Żaden z tych krajów nie będzie miał swojego przedstawiciela w finale CL po raz pierwszy od 25 lat! Po raz ostatni było tak w 1991 roku, gdy o wygraną walczyło chilijskie Colo Colo oraz Olimpia Asuncion z Paragwaju. Lepsze było Colo Colo, które już w pierwszym meczu rozgromiło rywala 3:0. Rewanż był w zasadzie niepotrzebny. Dla ekipy z Asuncion to był trzeci finał z rzędu. Drugi przegrany. Dwa lata wcześniej lepsze od niej było... Atlético Nacional.




Patrząc na dwóch tegorocznych finalistów, zdecydowanie bardziej utytułowanym klubem jest właśnie Atlético. Wtedy, w 1989 roku, ekipa z Medellin przegrała w pierwszym meczu z Olimpią 0:2. W rewanżu, który z trybun bacznie obserwował legendarny Pablo Escobar odrobiła straty, a następnie wygrała po rzutach karnych. Na bramce stał legendarny Rene Higuita. "Wariat" szalał między słupkami, ale nie wiadomo ile wcześniej było czystej gry. Mając na uwadze to, że klubem rządził wtedy największy w historii narkotykowy baron - pewnie niewiele.


Po co najbogatszemu człowiekowi na świecie był klub piłkarski? Oficjalnie „Król kokainy” był wielkim fanem futbolu. Sponsorował mniejsze drużyny, budował dzieciakom boiska i w ogóle dbał o ich rozwój. Samo Atlético służyło mu jednak głównie do prania brudnych pieniędzy. Na nie zawodnicy „Los Verdolagas” w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nie mogli zresztą narzekać. Escobar zapraszał ich nawet do swojego domu. Podczas tzw. „All Star Games” razem z innymi gangsterami obstawiał wyniki ich meczów. 


„Don Pablo” walnie przyczynił się do rozkwitu futbolu w Kolumbii, a wygrana Atlético Nacional w 1989 miała być początkiem jeszcze większych sukcesów. Kolumbijczycy z ogromnymi nadziejami jechali na mistrzostwa świata w 1994 roku. Zamiast medalu było jednak ogromne rozczarowanie i zabójstwo innego Escobara, Andrésa. Co ciekawe, pięć lat wcześniej był on częścią triumfującej ekipy z Medellin. Życie stracił niecały rok po Pablo...

Samo Atlético w 1995 roku po raz drugi weszło do finału Copa Libertadores. Bez Escobara (sami dopowiedzcie sobie którego) przegrało jednak z Gremio Porto Alegre. Później nie odnosiło już takich sukcesów na arenie międzynarodowej. O wiele lepiej drużynie z Medellin idzie w ostatnich latach na rodzimym podwórku. Ogólna liczba 15 tytułów mistrzowskich i 10 wicemistrzostw nie robi może nie wiadomo jak wielkiego wrażenia, ale żaden inny kolumbijski klub nie może popisać się takim bilansem.



Wejście Atlético do tegorocznego finału można uznać za wielką niespodziankę. Ale w takim razie nie da się określić tego, co zrobiła drużyna Independiente del Valle. Mowa bowiem o klubie, który co prawda powstał już pół wieku temu, ale nigdy nie zdobył mistrzostwa Ekwadoru. Największym sukcesem było zdobyte w 2013 roku wicemistrzostwo. W dwóch kolejnych sezonach ekipa, która dopiero kilka lat temu po raz pierwszy trafiła na najwyższy szczebel, zajmowała trzecie miejsce. Kopciuszek. Prawdziwy kopciuszek. Komuś nie pasuje porównanie do polskiego klubu? Leicester z Ekwadoru, lepiej?


Nikt jednak nie znalazł się w finale przez przypadek. Ekwadorczycy w drodze do wielkiego finału pokonali bowiem dwie wielkie ekipy z Buenos Aires. Oprócz wspomnianego Boca, w 1/16 finału wyeliminowali River Plate. W grupie byli też lepsi od Colo Colo. Atlético Nacional było z kolei najlepszą ekipą całej fazy grupowej. Zanotowało w niej tylko jedną porażkę. W obu klubach zdecydowaną większość stanowią rodzimi zawodnicy. Wyjątek stanowi grupka Urusów w Independiente. Nie bez znaczenia jest to, że drużynę od blisko czterech lat prowadzi ich rodak, Pablo Repetto.

Naprawdę jesteśmy ciekawi tego dwumeczu. Pierwsze spotkanie w czwartek w nocy.  

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Marzenie nie ma ceny. Tyle Kylian Mbappé zarobi w Realu Madryt Marzenie nie ma ceny. Tyle Kylian Mbappé zarobi w Realu Madryt Nie wszystko stracone? Legia Warszawa prowadzi z nim rozmowy Nie wszystko stracone? Legia Warszawa prowadzi z nim rozmowy Jan Urban: Gdyby nie to, być może nie pracowałbym już w zawodzie trenera Jan Urban: Gdyby nie to, być może nie pracowałbym już w zawodzie trenera Sebastian Szymański „planem B” dla giganta Sebastian Szymański „planem B” dla giganta Wieczysta Kraków obejdzie się smakiem? Ma dużą rywalizację w sprawie głośnego transferu Wieczysta Kraków obejdzie się smakiem? Ma dużą rywalizację w sprawie głośnego transferu Sprawa hitowego transferu Realu Madryt utknęła w martwym punkcie Sprawa hitowego transferu Realu Madryt utknęła w martwym punkcie Chwicza Kwaracchelia wstrzymał rozmowy z Napoli. Najpierw chce przejrzeć ofertę od giganta Chwicza Kwaracchelia wstrzymał rozmowy z Napoli. Najpierw chce przejrzeć ofertę od giganta Z Legii Warszawa do Śląska Wrocław?! Z Legii Warszawa do Śląska Wrocław?!

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy