Liga turecka wraca z nowym skandalem. Wściekły prezes nie pozwolił dokończyć meczu [WIDEO]

Liga turecka wróciła po ostatnim zawieszeniu. Długo nie trzeba było czekać na kolejny skandal. Mecz İstanbulsporu z Trabzonsporem został przedwcześnie przerwany z powodu zachowania prezesa gospodarzy, którego wściekł sędzia.

Turecka piłka ma poważny problem, o czym dobitnie świadczą ostatnie wydarzenia.

Po zakończeniu starcia MKE Ankaragücü z Çaykurem Rizespor doszło do skandalu. Główny sędzia spotkania, Halil Umut Meler, został uderzony pięścią w twarz przez prezesa gospodarzy, Faruka Kocę. Gdyby tego było mało, to towarzyszące mu osoby skopały jeszcze leżącego 37-latka, zanim otrzymał on pomoc od innych osób.

Turecka federacja piłkarska zawiesiła dożywotnio agresywnego działacza i wstrzymała na czas nieokreślony rozgrywki. Po ponad tygodniu zespoły wróciły do gry.

Długo nie trzeba było czekać na następny skandal.

Wtorkowy mecz İstanbulsporu z Trabzonsporem został bezpowrotnie przerwany w 79. minucie. Antybohaterem całego zdarzenia stał się ponownie prezes jednej z drużyn.

Ecmel Faik Sarialioglu, włodarz klubu z Esenyurt Necmi Kadıoğlu Stadyumu, uznał, że jego zawodnicy nie powinni dalej wychodzić na boisko ze względu na błędną, jego zdaniem, decyzję sędziego Alego Şansalana. Kontakt Batisty Mendy'ego z Florianem Loshajem nie został zaliczony jako rzut karny i w kolejnej akcji Trabzonspor zdobył bramkę po główce Paula Onuachu.

Piłkarze miejscowej drużyny protestowali wobec sędziego, ale kontynuowali grę. Spotkanie toczyło się normalnie aż do chwili, gdy obok strefy technicznej pojawił się rozwścieczony Sarialioglu i gestem nakazał swoim zawodnikom udać się do szatni.

Wreszcie, po kilku minutach zamieszania przy wejściu do tunelu szatni, wszyscy piłkarze opuścili boisko - część z nich wyraźnie chciała kontynuować grę.

Jeden z nich, Simon Deli, uklęknął przed prezesem, próbując przekonać go do ustąpienia - bez powodzenia.

Liga turecka powróciła... i zrobiła to w takiej samej formie, w jakiej została przerwana.