Mioduski o skutkach koronawirusa. Spodziewa się niższego budżetu i... szansy dla polskiej piłki
2020-05-03 20:12:07; Aktualizacja: 4 lata temuDariusz Mioduski udzielił wywiadu Mikołajowi Kunicy z „Business Insider”, w którym przyznał, że kryzys spowodowany przez koronawirus może być paradoksalnie szansą dla polskiej piłki.
Właściciel i prezes Legii Warszawa jest przekonany, że futbolowy świat nie mierzył się jeszcze z tak trudną sytuacją wywołaną przez pandemię koronawirusa.
- Profesjonalna piłka nigdy nie przechodziła przez taki kryzys i to nie tylko w Polsce, możemy mówić o całej Europie. Sytuacja jest bardzo trudna. Nasza branża należy do tych, które zostały uderzone najmocniej ze wszystkich. Sektor eventowo-mediowo-rozrywkowy de facto przestał istnieć. Nie działa. Nie jesteśmy w stanie świadczyć żadnych usług ani sprzedawać jakichkolwiek produktów. Legia, jako największy klub w Polsce, z dużym, kosztownym obiektem, rozbudowaną strukturą organizacyjną w zakresie komercji i szkolenia młodzieży, jest dotknięta tym kryzysem nawet mocniej niż pozostałe, mniejsze kluby. Stadion przy ulicy Łazienkowskiej to nie tylko miejsce rozgrywek piłkarskich, ale także obiekt, na którym organizowanych jest nawet około tysiąca różnorodnych imprez każdego roku. To wszystko zniknęło - powiedział Dariusz Mioduski.
56-letni biznesmen nie ma wątpliwości, że trwający kryzys odbije się na budżecie „Wojskowych”, który w kolejnym sezonie będzie niższy od zakładanego.Popularne
- Nie mam obaw, jeśli chodzi o prawa telewizyjne, jeśli wrócimy do rozgrywek. Mecz to jest z jednej strony impreza masowa, a z drugiej produkt medialny. Gdy gramy bez publiczności na trybunach, to więcej ludzi jest przed telewizorami. Być może nawet prawa do transmisji będą w tych warunkach warte więcej. Jeśli chodzi o pozostałe przychody, to chyba nie ma w polskiej piłce nikogo odważnego, kto mógłby założyć, że przychody ze sprzedaży biletów, rezerwacji lóż biznesowych, czy sprzedaży w klubowym sklepie, będą takie same jak w poprzednich latach. Gra bez publiczności przez jakiś czas jest praktycznie pewna, a to będzie miało wpływ na początku sezonu na sprzedaż karnetów, czy pakietów VIP. Nie ma wątpliwości, że w przyszłym sezonie będziemy mieli obniżone budżety - uważa działacz.
- To będzie wynikało od przyjęcia założenia dotyczącego tego, kiedy wracamy do gry z publicznością. Jeżeli trybuny pozostaną puste dłużej, czyli do końca roku kalendarzowego, to zakładamy, że przychody spadną co najmniej o 20-30 procent. Jeśli kibice wrócą wcześniej, wówczas budżet może zostać zmniejszony o około 15 procent - dodał prezes Legii Warszawa.
Prezes ekipy z Łazienkowskiej dostrzega w tej trudnej sytuacji jednocześnie szansę dla całej polskiej piłki, która przy mądrym zarządzaniu może finalnie dużo zyskać w stosunku do bogatszych krajów europejskich.
- Jeśli dobrze do tego podejdziemy, to ten kryzys paradoksalnie może być dla polskiej piłki szansą. Mamy okazję, aby dogonić dystans do Europy, zarówno na poziomie poszczególnych klubów, jak i całej ligi. Ale to się nie uda bez wsparcia ze strony PZPN i państwa. Trzeba patrzeć na problem holistycznie. Niektórzy właściciele klubów, szczególnie ci, którzy niedawno pojawili się w piłce, zamiast inwestować i ryzykować swoje własne pieniądze postulują, by zabierać je największym, inaczej dzielić przychody z tytułu sprzedaży praw do transmisji rozgrywek. Jak to słyszę, to nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. W Polsce już kiedyś dzielono wszystkim po równo i do niczego dobrego to nie doprowadziło - przyznał Mioduski.
- Dziś potrzebni są właściciele, którzy dołożą własny kapitał, a nie tylko oportunistycznie myślą jak zarobić na klubie. Dlatego musimy konsekwentnie iść w kierunku promowania silnych marek, które będą w stanie realnie konkurować na rynku europejskim, które spowodują to, że cała liga będzie silniejsza. Nie ma innej drogi. Każdy klub ma szanse dołączyć do grona liderów, ale to się nie dzieje samo. Żeby być w gronie tych większych, bogatszych klubów, najpierw trzeba zainwestować swoje pieniądze w rozwój i nie mówimy tu o kilku milionach złotych, trzeba rozwijać szkolenie i budować infrastrukturę. To są fundamenty - dodał 56-latek.
Cały wywiad Dariusza Mioduskiego z Mikołajem Kunicą możecie przeczytać na stronie „Business Insider”.