Mohamed Ihattaren przerywa milczenie. Uderza w Sampdorię i Mino Raiolę

2022-01-13 13:33:24; Aktualizacja: 2 lata temu
Mohamed Ihattaren przerywa milczenie. Uderza w Sampdorię i Mino Raiolę Fot. Mohamed Ihattaren [Instagram]
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: De Telegraaf

Mohamed Ihattaren zamierza kontynuować karierę, dlatego zdecydował się wyjaśnić kilka spornych kwestii, które narosły wokół niego w ostatnich miesiącach.

Młody Holender miał być jednym z największych talentów tamtejszej piłki, na jakiś czas jednak zupełnie przepadł. Najpierw podpadł w PSV, które odsunęło go od składu, kiedy gracz zgłosił chorobę, a zamiast tego pojechał do Nicei ze swoim ówczesnym agentem, Mino Raiolą. Ponadto klub miał mu za złe ignorowanie ofert przedłużenia kontraktu.

Pomocną dłoń zeszłego lata do zawodnika wyciągnął Juventus, który od razu wypożyczył go do Sampdorii. W październiku Ihattaren przepadł jednak bez śladu. Dopiero ostatnio dziennikarzom udało się ustalić, że gracz zmienił agenta na Aliego Dursuna (który zajmuje się interesami takich graczy jak Frenkie de Jong czy Donny van de Beek) i zamierza kontynuować karierę w Holandii w Utrechcie. O swoim niepowodzeniu we Włoszech zdecydował się opowiedzieć w wywiadzie dla „De Telegraaf”.

- Odszedłem ze względu na okoliczności - twierdzi piłkarz, odpowiadając na zarzuty, iż na treningi Sampdorii zjawił się w fatalnym stanie kondycyjnym.

- Często czułem się osamotniony, pozostawiony w hotelowym pokoju. Nie mogłem tego dłużej znieść. Nie przestrzegano żadnych ustaleń. Zachowywali się, jakbym zupełnie nie istniał.

- Niczego nie potrafili zorganizować - żadnego konta bankowego ani ubezpieczenia. Co gdybym w Sampdorii złamał nogę? Nie otrzymywałem wynagrodzenia. Dzwoniłem w tej sprawie do opiekuna zespołu. Ten stwierdził, że płacą zawsze co dwa miesiące, ale nawet wtedy mi nie zapłacili, zirytowałem się.

- Menedżer zespołu to jedyna osoba, którą miałem możliwość poznać, kiedy tam trafiłem. Widziałem jakieś osoby w garniturach. Myślałem, że to szefostwo, ale nawet tego nie wiem. To mogli być równie dobrze kierowcy taksówek. Trener Roberto D'Aversa nie wiedział nawet, że jestem lewonożny.

Ihattaren zarzeka się, że szukał pomocy u Mino Raioli, ten jednak nie wspierał go wystarczająco. Stąd też podjął współpracę z nowym agentem.

- Dzwoniłem do Raioli, ale mówił tylko, żebym był spokojny. W końcu nie wytrzymałem i poszedłem do biura Aliego Dursuna. Powiedziałem mu: „pomóż mi, wszystko potoczyło się źle”. Wysłuchał mnie i zrozumiał, że nie jestem odpowiedzialny za to, co się wydarzyło. Raiola narzekał, że się o mnie martwi, że traci ze mną kontakt, ale on mnie po prostu rozczarował.