Pep Guardiola zagroził Manchesterowi City odejściem. Tego domaga się na starcie nowego sezonu
2025-05-21 09:47:25; Aktualizacja: 5 godzin temu
Menedżer Pep Guardiola przyznał po wygranym meczu Manchesteru City z Bournemouth (3:1), że nie chce w przyszłych rozgrywkach dysponować zbyt szeroką kadrą. To dość zaskakujące posunięcie z jego strony, jeżeli spojrzymy na skalę problemów zespołu wywołanych kontuzjami w dobiegającym końca sezonie.
Drużyna z Etihad Stadium wypisała się praktycznie w połowie kampanii w Premier League z walki o obronę tytułu i na etapie play-offów pożegnała się z marzeniami o wygraniu Ligi Mistrzów.
Zaistniały stan rzecz został spowodowany spadkiem formy prezentowanej przez zawodników w danym etapie rozgrywek oraz szeregiem problemów zdrowotnych podstawowych wybrańców trenera Pepa Guardioli.
W związku z tym w strukturach Manchesteru City zapadła decyzja o konieczności odmłodzenia kadry przed startem następnego sezonu, co rozpoczęto już zimą w postaci wyłożenia przeszło 200 milionów euro na sprowadzenie między innymi Omara Marmousha, Nico Gonzáleza, Abdukodira Khusanova czy Vitora Reisa.Popularne
Wielu ekspertów przypuszczało, że ten trend z jeszcze większą intensywnością będzie kontynuowany latem. W wątpliwość ten fakt poddał jednak sam hiszpański szkoleniowiec, przekazując po meczu z Bournemouth, że nie chce dysponować zbyt szeroką kadrą w kolejnych zmaganiach.
Ponadto zagroził, że jeżeli jego prośba nie zostanie wysłuchana, to po prostu odejdzie z Manchesteru City.
- Powiedziałem klubowi, że nie chcę mieć tak szerokiego składu. Nie chcę zostawiać pięciu czy sześciu zawodników w zamrażarce. Nie chcę tego. Jeśli to się stanie, odejdę. Stworzycie węższy skład, to zostanę - przyznał Guardiola.
- Nie mogę powiedzieć moim zawodnikom, będącym na trybunach, że nie mogą grać. Teraz stało się tak, że natychmiast dodaliśmy nowych piłkarzy. Może przez trzy lub cztery miesiące nie mogliśmy wybrać jedenastu zawodników, nie mieliśmy obrońców, było trudno. Potem ludzie jednak wracają, ale w następnym sezonie nie może, to tak wyglądać - dodał.
- Jako menedżer nie mogę trenować 24 zawodników i za każdym razem, gdy dokonuję wyboru, muszę wyznaczyć czterech, pięciu czy sześciu, którzy zostają w Manchesterze, ponieważ nie mogą grać. To się nie wydarzy. Powiedziałem klubowi, że tego nie chcę - zakończył.
Postawa hiszpańskiego szkoleniowca jest dość ryzykowna, ponieważ jeżeli dojdzie do powtórki wydarzeń z dobiegających końca zmagań, to może przez pewien okres czasu mieć poważny problem ze skompletowaniem konkurencyjnego składu, co odbije się w negatywny sposób na osiąganych rezultatach.