Pierwszy hat-trick na Pucharze Narodów Afryki od przeszło 15 lat. Potężne kłopoty Egiptu i Wybrzeża Kości Słoniowej [WIDEO]
2024-01-18 23:10:35; Aktualizacja: 10 miesięcy temuInauguracyjna seria spotkań grupowych przyniosła wiele niespodziewanych rezultatów. W drugiej czekało nas za to kilka hitowych starć. Tylko w czwartek zobaczyliśmy aż dwa afrykańskie klasyki.
Sytuacja w grupie A po pierwszej kolejce wskazywała na to, że Wybrzeże Kości Słoniowej powinno poradzić sobie z chaotycznie spisującą się w ostatnim czasie Nigerią i co za tym idzie zapewnić sobie awans do fazy pucharowej. Przed nastaniem tego momentu o swoje być albo nie być w dalszej części turnieju zagrały Gwinea Równikowa oraz Gwinea Bissau.
„Narodowy Grzmot” nie może się pochwalić zbyt bogatą historią związaną z występami na Pucharze Narodów Afryki, ale swoje wcześniejsze trzy starty kończył w gronie ośmiu najlepszych ekip kontynentu. I ten trend zamierzał podtrzymać. Potrzebował do tego przekonującego zwycięstwa, aby po ostatnim starciu z Iworyjczykami być w najgorszym razie pewny awansu z trzeciej pozycji. Z kolei „Djurtus” satysfakcjonowałaby tylko wygrana, bo pozwoliłaby ona wyprzedzić bezpośredniego rywala. Przy remisie dalej byliby za nim z nikłymi szansami na poprawienie lokaty.
Dlatego w pierwszej połowie było widać po nich dużą determinację w dążeniu do zgarnięcia kompletu punktów. Początkowo na niewiele się ona zdała, ponieważ po fatalnym błędzie w defensywie doświadczony Emilio Nsue wyprowadził Gwineę Równikową na prowadzenie. Niedługo później Gwinea Bissau podjęła ryzyko, które mogło się jej w stu procentach zwrócić. Najpierw udało się im doprowadzić do wyrównania po trafieniu samobójczym, by kilka chwil później otrzymać rzut karny. Finalnie go nie wykonali, ponieważ po weryfikacji VAR arbiter zmienił swoją decyzję.Popularne
W efekcie obie ekipy schodziły na przerwę z wynikiem remisowym. Po jej zakończeniu w piorunującym stylu drugą odsłonę rozpoczął „Narodowy Grzmot”, który w ostępie pięciu minut wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Przy pierwszym trafieniu asystę zaliczył... bramkarz Jesus Owono, który popisał się kapitalnym długim zagraniem futbolówki do Josete Mirandy. Natomiast drugiego gola zanotował zdobywca pierwszej - Nsue i na tym nie poprzestał, bo po następnych dziesięciu minutach mógł świętować ustrzelenie hat-tricka.
Na Pucharze Narodów Afryki dawno go nie widzieliśmy, ponieważ po raz ostatni trzy bramki w jednym meczu zdobył Soufiane Alloudi w 2008 roku, kiedy to Maroko rozbiło Namibię (5:1).
Gwinea Równikowa znalazła się w ten sposób w komfortowej sytuacji i poczuła się zbyt pewna swego. Mogła za to zapłacić wysoką cenę, ale finalnie straciła tylko jednego gola w doliczonym czasie gry.
***
Wygrana „Narodowego Grzmotu” i do tego okazała nie była najlepszą wiadomością dla Nigerii, bo nie mogła sobie pozwolić na porażkę z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Przedmeczowe analizy dawały jednak na to spore szanse.
„Super Orły” stanęły bardzo szybko przed szansą, aby im zaprzeczyć, ale po raz drugi na tym turnieju sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Victor Osimhen. Ta okazja powinna się na nich zemścić. Na ich szczęście „Słonie” też nie grzeszyły skutecznością i obie ekipy schodziły na przerwę z bezbramkowym remisem.
W drugiej części nie działo się zbyt wiele, ale kluczowy moment dla całych zawodów nastąpił w 51. minucie meczu, kiedy to faulowany w polu karnym był wspomniany wyżej snajper Napoli.
Tradycyjnie na tym turnieju sędzia potrzebował pomocy ze strony VAR-u do zmiany boiskowej decyzji i podyktowania w tej sytuacji jedenastki dla Nigerii, którą na zwycięskiego gola zamienił William Troost-Ekong.
Taki rezultat oznacza, że przed ostatnią serią gier niespodziewanie na pierwszym miejscu jest Gwinea Równikowa, która wyprzedza „Super Orły” za sprawą korzystniejszego bilansu bramkowego. Trzecie jest Wybrzeże Kości Słoniowej z trzema punktami i ostatnia Gwinea Bissau, która bez względu na wszystko już na nim pozostanie.
Natomiast pozostałe zespoły będą w trzeciej kolejce rywalizować o poszczególne lokaty, z których zameldują się w fazie pucharowej.
***
Na koniec czwartkowej rywalizacji czekał nas drugi kontynentalny hit z udziałem Egiptu oraz Ghany. Obie ekipy zawiodły w pierwszej kolejce. „Faraonowie” niespodziewanie zremisowali z niżej notowanym Mozambikiem. Natomiast „Czarne Gwiazdy” uznały wyższość Republiki Zielonego Przylądka.
Tym samym to czterokrotni zwycięzcy Pucharu Narodów Afryki znajdowali się w gorszym położeniu od siedmiokrotnych zdobywców tytułu najlepszej drużyny kontynentu.
W pierwszej połowie nie było to widoczne, ponieważ byliśmy świadkami dość wyrównanego pojedynku aż do momentu, w którym Mohamed Salah usiadł na murawie i nie mógł kontynuować gry z powodu nabawienia się urazu mięśniowego uda.
Sztab medyczny momentalnie zarządził konieczność przeprowadzenia zmiany, która kompletnie wyprowadziła z równowagi „Faraonów”, ponieważ gwiazdor Liverpoolu nie zdążył jeszcze rozsiąść się na ławce rezerwowych, a już ekipa z północy kontynentu przegrywała po znakomitym uderzeniu Mohammeda Kudusa z dystansu.
W tym momencie Egipt znalazł się w bardzo trudnym położeniu, ale w drugiej połowie mógł liczyć na wsparcie piłkarzy... rywali. Najpierw fatalny błąd przy wycofaniu piłki do bramkarza popełnił Iñaki Williams, co wykorzystał Omar Marmoush.
Na szczęście dla wychowanka Athleticu w ataku znów błysnął Kudus i „Czarne Gwiazdy” ponownie prowadziły. Ale znów nie nacieszyły się nim zbyt długo, ponieważ Osman Bukari, który chwilę wcześniej zastąpił Williamsa, nie zastosował prostego środka, żeby zapobiec niebezpieczeństwu w okolicach własnego pola karnego. W efekcie stracił futbolówkę w polu karnym i „Faraonowie” znów wyrównali.
Tym razem już tego cennego punktu nie oddali i co prawda zgodnie z planem są po dwóch seriach niepokonani, ale mają na swoim koncie tylko dwa „oczka” i przed sobą starcie z Republiką Zielonego Przylądka. Może być ono bardzo przyjemne dla Egiptu pod warunkiem, że ich rywal wygra w piątek mecz z Mozambikiem. Wtedy zapewni sobie pierwsze miejsce w grupie i wystawi najprawdopodobniej rezerwy na ostatnie spotkanie.
Z kolei to nie byłoby dobrą wiadomością dla Ghany, bo wygrana „Faraonów” pozostawiłaby im furtkę tylko do zajęcia trzeciej pozycji, gdzie musiałaby w znaczącym stopniu poprawić swój bilans bramkowy, aby zapewnić sobie awans do dalszej fazy turniej z tej nieprzyjemnej lokaty.