Piłkarze Hartlepool wypowiadają wojnę rasizmowi. Stawili czoła własnym kibicom

2019-09-22 10:32:19; Aktualizacja: 5 lat temu
Piłkarze Hartlepool wypowiadają wojnę rasizmowi. Stawili czoła własnym kibicom
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Daily Mail | Twitter

Część piłkarzy Hartlepool United powiedziała „dość”, kiedy z trybun słyszalne były rasistowskie okrzyki względem ich rywali, Dover.

Dover pokonało na wyjeździe Hartlepool United 2:0 w ramach National League (piąty poziom rozgrywkowy w Anglii), ale nie wynik w całym starciu był najważniejszy. Pod koniec pierwszej połowy doszło do zamieszania, które zablokowało rozgrywania meczu o kilkanaście minut. Wszystko przez rasistowskie okrzyki ze strony kibiców gospodarzy.

W 37. minucie Inih Effiong otworzył wynik spotkania, wykorzystując rzut karny. Gdy cieszył się z bramki, z trybun słyszalne były rasistowskie okrzyki oraz odgłosy małp. Piłkarze gości szybko zareagowali na te okrzyki, a wspierali ich zawodnicy gospodarzy, którzy chcieli dać wyraźny znak, iż obrażanie na tle rasistowskim dotyczy wszystkich, nie tylko rywali.

Ostatnie mecz udało się dokończyć, ale sprawa wywołała falę dyskusji w mediach społecznościowych. Piłkarze Dover nie ukrywają, iż mimo zwycięstwa był to bardzo smutny dzień.

„Cóż za smutny dzień dla futbolu. Nie mam nic przeciwko kibicom, którzy wbijają szpilę zawodnikom rywala, ale okrzyki i gesty rasistowskie, które dziś otrzymaliśmy, to już cios poniżej pasa. Jesteśmy tylko ludźmi i wychodzimy na boisko, by wykonywać naszą pracę” - napisał Ricky Modeste, zawodnik Dover. Wtóruje mu jego klubowy kolega, Aaron Simpson.

„W całym życiu nie widziałem czegoś takiego. Kibice zawsze dokuczają piłkarzom, ale wbijanie szpili to jedno, lecz obrażanie rasistowskie i małpie okrzyki to coś, czego nie można ot tak pominąć. Wielki szacunek dla piłkarzy obu drużyn za trzymanie się razem i uporanie się z sytuacją w profesjonalny sposób. Mam nadzieję, żę FA wyciągnie poważne konsekwencje i ci kibice dostaną dożywotnie zakazy, bo tacy ludzie nie powinni w ogóle zbliżać się do piłkarskich boisk”.

Frustrację piłkarzy Dover w pełni rozumie znany w Anglii ekspert piłkarski, który nie ukrywa, że prywatnie wspiera Hartlepool, Jeff Stelling.

„Wstyd mi za kibiców, którzy ośmieszyli siebie i całe Hartlepool. I wielki szacunek dla Gusa Mafuty i Nicke Kabamby [piłkarzy Hartlepool - przyp. red.] za to, że zareagowali. Nie ma znaczenia, dla kogo grasz, rasizm zawsze jest odrażający. Aż mi od tego niedobrze. Nie zdziwiłbym się, gdyby nasi czarnoskórzy zawodnicy nie chcieli już grać dla tego klubu. Mam tylko nadzieję, że zdają sobie sprawę, iż nasi kibice ich kochają. A te szumowiny, które ośmieszyły nasz klub już nigdy nie powinny wrócić na trybuny” - napisał w mocnych słowach Stelling.

Co ciekawe, wydarzenia z Hartlepool nabrały jeszcze większej pikanterii, ponieważ plotkarskie dzienniki, między innymi „The Sun”, rozpowszechniały nieprawdziwe informacje, jakoby wspomniany Mafuta miał zdjąć koszulkę i bezpośrednio walczyć z kibicami swojego zespołu. Piłkarz za pośrednictwem swojego Twittera stanowczo zaprzeczył takim informacjom i udostępnia relacje kibiców oraz zawodników, którzy również zapewniają, iż nie przekroczył on nawet band reklamowych, choć brał udział w dyskusji z fanami.

Hartlepool wydało oficjalne oświadczenie w całej sprawie. Dyrektor wykonawczy Mark Maguire napisał, że klub potępia wszelkie przejawy rasizmu, ale jednocześnie jest przekonany, że większość kibiców Hartlepool nie zgadza się z osobami, które doprowadziły do incydentu.

„Z tego co mi wiadomo, jednostki, które do tego wszystkiego doprowadziły, zostały już zidentyfikowane i poniosą najsurowsze konsekwencje zarówno ze strony klubu, jak i policji. Wykonałem już także kilka rozmów na temat ostatecznego uporania się z rasizmem poprzez podjęcie odpowiednich akcji” - dodaje. Maguire poinformował przy tym, że zrobi co w jego mocy, by ukarane zostały tylko osoby, które doprowadziły do zajścia, tak, żeby uniknąć odpowiedzialności zbiorowej.