Piątego października na treningu „Zielonych” zjawili się pracownicy Polady, czyli Polskiej Agencji Antydopingowej. Nie brakuje doniesień, że dyrektor sportowy Oktawian Moraru sam wytypował zawodnika do kontroli, łamiąc w ten sposób procedury.
„Według moich informacji testy miał przejść Pedro Henrique, a Octavian Moraru zamiast niego wskazał kontrolerom POLADA Luizão. Sprawa jest w toku. Radomiak złożył dziś obszerne wyjaśnienia. Twierdzi, że przepisy nie zostały naruszone” – poinformował Tomek Dębek z „Faktu”.
Przedstawiciel Ekstraklasy postanowił przedstawić własną wersję wydarzeń i zapewnił, że żadna procedura nie została złamana.
„Radomiak zapewnia, iż w trakcie kontroli antydopingowej w dniu 5 października br. w żaden sposób nie zostały naruszone przepisy antydopingowe przez dyrektora sportowego klubu Oktawiana Moraru oraz zawodnika Luiza Gustavo Novaesa Palharesa.Klub udzielił pracownikom Polada wszelkiej pomocy w celu prawidłowego przebiegu kontroli.
Wszyscy piłkarze wytypowani do kontroli antydopingowej po zakończonym treningu byli do dyspozycji pracowników Polada, wykonywali ich polecenia, poddając się testom” – napisał na Twitterze Damian Markowski, dodając, że testy dały wynik negatywny.
Czas pokaże, czy to definitywny koniec, czy też dopiero początek potencjalnej afery dopingowej w Radomiu.