Rummenigge odpowiada Lewandowskiemu. „Jeśli ktoś tak mówi, popada w kłopoty!”
2017-09-11 12:39:32; Aktualizacja: 7 lat temuPrezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge skrytykował ostatnią wypowiedź Roberta Lewandowskiego.
Polak po raz kolejny wywołał wokół siebie nieco kontrowersji. Po zakończeniu poprzedniego sezonu stwierdził, że koledzy z drużyny niewystarczająco wspierali go w walce o tytuł króla strzelców Bundesligi (który ostatecznie trafił w ręce Pierre-Emericka Aubameyanga), a kilka dni temu skrytykował politykę transferową klubu. Wypowiedź, którą cytowaliśmy TUTAJ, obiła się szerokim echem w mediach i skomentować ją postanowił sam prezes Bayernu.
- Lewandowski? Szkoda, jeśli naprawdę myśli w ten sposób. Lojalność to część DNA Bayernu i jest bardzo ważna dla naszych fanów. Od długiego czasu postępujemy według poważnej i skutecznej filozofii, która przyniosła nam wiele sukcesów. Zgadzam się z opinią, że kwoty powinny być regulowane i zredukowane - powiedział w rozmowie z „Bildem”.
Bayern od lat stara się pozyskiwać solidnych graczy za stosunkowo niewielkie pieniądze, przez co może się wydawać, że klub wypada słabo przy bijących rekordy ekipach, takich jak Paris Saint-Germain. Rummenigge dał jasno do zrozumienia, że nie będzie jednak tolerował publicznego krytykowania klubu.Popularne
- Jasne, że Robert był zirytowany transferami PSG. Jest przez nas zatrudniony jako piłkarz i zarabia wiele pieniędzy. Żałuję z powodu tego, co powiedział. Ktokolwiek publicznie krytykuje klub lub kolegów z drużyny popadnie w kłopoty. On już wcześniej składał fałszywe deklaracje po meczu z Freiburgiem [ostatni mecz sezonu, kiedy to „Lewy” stracił wspomniany tytuł króla strzelców - przyp. red.], kiedy twierdził, że nie był wystarczająco wspierany przez kolegów.
- Wątpię, by moc zawodnika była tak duża. I Lewandowski może się o tym przekonać, kiedy spojrzy na swój kontrakt. Obowiązuje on do 2021 roku i nie ma w nim klauzuli wykupu. Niestety, jego agent ma na niego duży wpływ. Tak też było w tym wypadku. W wywiadzie specjalnie poruszano tematykę Bayernu. To szkodzi jednak właśnie Robertowi.