Salary cap a transfer Lionela Messiego
2023-06-23 22:30:34; Aktualizacja: 1 rok temuSiódmego czerwca Lionel Messi oficjalnie ogłosił, że niedługo powinien podpisać kontrakt z amerykańskim Interem Miami. W związku z tym warto przyjrzeć się temu, w jaki sposób zasady finansowe ligi umożliwią ten transfer klubowi z Florydy.
Jak powszechnie wiadomo w MLS obowiązuje salary cap, czyli limit wydatków na pensje piłkarzy w danym sezonie. W kampanii 2023 wynosi on 5 210 000 dolarów amerykańskich (sumę tę wyznacza się co rok, aktualna jest o 6,33% wyższa, niż poprzednia), jednak zastrzeżono, że jeden zawodnik nie może pobierać więcej, niż 651 250 dolarów rocznie. Takich graczy w kadrach zespołów może znajdować się od osiemnastu do dwudziestu, a w przypadku mniejszej liczby salary cap jest obniżane o 85 444 dolary za każde nieregulaminowo wolne miejsce, czyli równowartość minimalnej pensji jednego piłkarza, wchodzącego w skład limitu.
Wszystkie kluby poza graczami ujętymi w salary cap mogą posiadać u siebie trzech zawodników o statusie Designated Player, których wielkość zarobków nie wlicza się do limitu i nie jest ograniczona żadnymi regulacjami. Pierwszym piłkarzem w historii pozyskanym dzięki takiej furtce był w 2007 roku David Beckham (dzisiaj jeden ze współwłaścicieli Interu Miami), dlatego potocznie nazywa się ją „Regułą Beckhama”.
Kolejną opcją pomocną przy konstruowaniu kadr są narzędzia o nazwie Targeted Allocation Money (TAM) oraz General Allocation Money (GAM). Te instrumenty finansowe umożliwiają pokrywanie kosztów transferów, podwyżek dla rozwijających się zawodników czy zwolnienia miejsc dla graczy Designated Player (dzięki nim w drużynach znajdują się gracze zarabiający więcej, niż 651 250 dolarów, a nie posiadający jednocześnie statusu Designated Player). W ramach tych dwóch puli kluby mają w 2023 roku do wykorzystania łącznie dodatkowo 2 808 875 dolarów. Co ciekawe te pieniądze mogą wchodzić w skład rozliczeń między poszczególnymi zespołami za dokonywane transfery.Popularne
Wreszcie pora przejść do tego, jak w tych wszystkich zawiłościach odnajdzie się Inter Miami wobec przyjścia Lionela Messiego. W końcu już raz ta organizacja musiała zapłacić karę finansową za posiadanie aż czterech zawodników o statusie Designated Player. Obecnie ma takich trzech, są to: Gregore, Rodolfo Pizarro, a także Leonardo Campana. W związku z przyjściem Argentyńczyka jeden z nich będzie musiał zrobić mu miejsce wśród piłkarzy poza limitem wynagrodzeń.
Wszystko wskazuje na to, że uczyni to Gregore, który spośród wymienionych wyżej graczy zarabia najmniej, bo tylko 826 000 dolarów. Jego pensja powinna zostać pokryta z puli TAM i GAM, ponieważ Inter Miami posiada tam wolne 1 600 000 dolarów, dzięki kwietniowym transferom Bryce’a Duke’a oraz Ari Lassitera do CF Montreal.
Jak widać, drużyna z Florydy nie będzie mieć problemów proceduralnych z pozyskaniem Messiego. Według medialnych doniesień mistrz świata ma zarabiać około 125-150 milionów dolarów rocznie, czyli znacznie mniej niż potencjalnie w Arabii Saudyjskiej, gdzie mógłby liczyć na nawet 400 milionów dolarów wynagrodzenia podstawowego, lecz w USA swoje dołożą mu też Apple i Adidas. Ta pierwsza firma od tego roku posiada prawa do pokazywania meczów MLS i Argentyńczyk ma dostawać pewien procent z przychodów z zakupionych subskrypcji. Z kolei to drugie przedsiębiorstwo podobno umówi się z Messim na jakiś procent ze sprzedaży swoich określonych produktów (mówi się chociażby o koszulkach Interu Miami czy butach piłkarskich). W kontrakcie ma znaleźć się także zapis, na mocy którego siedmiokrotny zdobywca Złotej Piłki w przyszłości stanie się współwłaścicielem jednej z drużyn MLS.