Spowiedź Moraty. „Ludzie nie mają pojęcia, przez co przechodziłem”

2018-05-06 12:25:17; Aktualizacja: 6 lat temu
Spowiedź Moraty. „Ludzie nie mają pojęcia, przez co przechodziłem” Fot. Transfery.info
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Marca

Álvaro Morata zdradza, że ostatnie miesiące były dla niego bardzo trudne.

Hiszpan trafił do Chelsea latem zeszłego roku za 60 milionów funtów i jego zadaniem miało być zastąpienie Diego Costy. Początkowo zawodnik radził sobie świetnie, zdobywając gola za golem, ale później jego forma znacznie spadła. Wielu obserwatorów uznało, iż snajper nie spełnił oczekiwań, a ostatnimi czasy coraz częściej media spekulują na temat potencjalnego transferu. Zawodnik wyznaje jednak w wywiadzie dla dziennika „Marca”, że słabsza forma była związana z tajemniczą dolegliwością.

- To był dla mnie skomplikowany rok i wątpię, by był to jeden z lepszych sezonów także dla drużyny. Mam za sobą trudny rok. Wszystko zaczęło się dobrze. Wszyscy mnie kochali, ja zdobywałem bramki, ale teraz jest inaczej - zaczął Morata.

- Ludzie zaczepiają mnie na ulicy, ale nie zdają sobie sprawy przez co przechodziłem. Jedyną osobą, która o tym wie, jest moja żona. Już wolałbym zerwać mięsień i być poza grą przez trzy miesiące, niż nie wiedzieć do końca co mi jest. Chciałem dalej grać, dalej strzelać gole, ale nie mogłem. Nie wiedziałem co mi jest. Lekarz Chelsea się domyślał, ale poszliśmy do kogoś z zewnątrz i niczego nie znaleziono. Później udaliśmy się do Niemiec i to co się tam wydarzyło było dla mnie bardzo trudne.

- Nowa drużyna, wszystko szło idealnie. Wygraliśmy z Atlético, dobrze nam szło w lidze, ale wszystko się zmieniło. Kilka razy jechałem na leczenie do Niemiec, robili mi zastrzyki w plecy. To bardzo bolało, a następnego dnia musiałem wrócić do Londynu na trening. Myślę, że to był błąd. Może można zagrać tak jeden mecz, ale nie można tak funkcjonować cały miesiąc. Nie miałem wtedy szczęścia. Gdybym strzelił gola w którymś z tych meczów, może byłoby inaczej. Wszystko zależy od głowy.

- Dzień przed meczem z West Hamem dowiedziałem się, że zostanę ojcem. Chciałem zagrać, ale nie mogłem się nawet ruszyć w trakcie rozgrzewki. Poprosiłem lekarza o zastrzyk, musiałem zagrać. Chciałem zadedykować gola mojej przyszłej rodzinie i wtedy wszedłem w fazę, kiedy nie chciałem przestać grać, chciałem coś zademonstrować. To był błąd.

- Moje zaangażowanie mnie zdradziło. Wyciągnąłem z tego wnioski, nie zrobiłbym tego ponownie. Cierpiałem. Gdy wracałem z treningów czy z meczów do domu, musiałem robić sobie zastrzyki, by znieść ból. Nikt mi nie powiedział, że mam jakiś uraz. Prześwietlili mi wszystkie mięśnie. Mogłem po prostu jeść, a nagle pojawiał się silny ból, przez który musiałem wszystko porzucać. Nie mogłem nawet jeździć samochodem. Chciałem, ale nie mogłem. Później zagrałem w meczu pucharowym, wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, ale to wróciło. O niczym nikomu nie mówiłem. Wiedzieli o tym tylko lekarze, menedżer i moja rodzina. To było bardzo skomplikowane.

Morata przyznaje, że jego żona, Alice Campello, ma na niego duży wpływ i to ona pilnuje, by piłkarz świecił na boisku przykładem. Napastnik dodaje też, że kiedy zmagał się z tajemniczym urazem, przeżywał trudne chwile z partnerką, która zmagała się wtedy z nudnościami, związanymi z ciążą.

- Wracam do domu, a Alice mówi mi: „widziałeś co takiego wyprawiałeś na boisku?”. Często nie zdaję sobie z tego nawet sprawy.

- Razem musieliśmy wyglądać komicznie. Ja leżałem w łóżku nie mogąc się ruszyć, a ona ciągle wymiotowała przez ciążę. To są ważne przeżycia i wierzę, że pomogą nam w przyszłości.

Następnie Morata został zapytany o swoją przyszłość, lecz sprowadził temat na sędziowanie. Napastnik wypowiedział się również o kontrowersyjnym rzucie karnym z ćwierćfinału Ligi Mistrzów, który poróżnił dwie jego byłe drużyny - Real Madryt i Juventus.

- Przyszłość? Teraz już wiem na czym polega Premier League, jak reagują tutaj sędziowie. Próbuję ich sobie zjednać przed końcem sezonu, ponieważ to jedyna szansa, by odgwizdali na tobie faul. W pierwszej części sezonu to było szaleństwo, często protestowałem. Jeden arbiter powiedział mi nawet, że zostałem sfaulowany, ale nie odgwizdał tego, bo przewinienie popełniono właśnie na mnie. To jest właśnie styl Premier League.

- Real? Wciąż śledzę ich poczynania, nawet nie kątem oka. Życzę im jak najlepiej, jeśli Chelsea nie gra w danym turnieju, kibicuję właśnie im.

- Karny dla Realu w meczu z Juventusem? Grałem dla obu drużyn, trudno mi to ocenić. Rozmawiałem z Lucasem Vazquezem, powiedział mi, że był faulowany. Wierzę mu, to mój przyjaciel. Buffon? Nie rozmawiałem z nim, w takich sytuacjach dzwoni się do kogoś, kto nie został pokrzywdzony przez decyzję. Rozmawiałem z Lucasem żartobliwie, śmiałem się, że on sam upadł, ale on stwierdził, że karny był słuszny. Wygląda więc na to, że faktycznie tak było.