Stambuł nie pokocha Kamila Grabary. Polak wprowadził FC Kopenhagę do 1/8 finału Ligi Mistrzów [OFICJALNIE]

2023-12-12 23:09:04; Aktualizacja: 7 miesięcy temu
Stambuł nie pokocha Kamila Grabary. Polak wprowadził FC Kopenhagę do 1/8 finału Ligi Mistrzów [OFICJALNIE] Fot. Andrew Surma/SIPA USA/PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Transfery.info

FC Kopenhaga pokonała w grupowym meczu Ligi Mistrzów Galatasaray, awansując tym samym do fazy pucharowej turnieju. Spora w tym zasługa Kamila Grabary.

FC Kopenhaga trafiła do bardzo trudnej grupy, w której musiała mierzyć się z Bayernem Monachium, Manchesterem United i Galatasaray. 

Duński gigant, zanim dotarł do Ligi Mistrzów, pokonał w eliminacjach Raków Częstochowa. Jak widać, nie był to przypadek.

Drużyna z Parken nie najlepiej rozpoczęła przygodę w tej edycji prestiżowego turnieju, sięgając po zaledwie punkt w trzech pierwszych spotkaniach.

Kopenhaga z Kamilem Grabarą na posterunku pokonała później Manchester United i zremisowała z Bayernem Monachium. Kluczowe było zatem starcie na własnym obiekcie z Galatasaray. 

Mecz w pierwszej połowie kompletnie nie zachwycał. Dopiero w drugiej połowie zaczęło robić się ciekawiej.

W 58. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie, budząc tym samym do ataku Turków. Pod koniec spotkania Kamil Grabara miał mnóstwo pracy, ale ostatecznie nie skapitulował, prowadząc zespół do 1/8 finału.

Dla Polaka mecz ten miał z pewnością dodatkowe znaczenie. Po pierwszej, remisowej, konfrontacji z Galatasaray w Turcji wylała się na niego ogromna krytyka. Bramkarz nakręcił tamtejszych kibiców swoimi wpisami, po których otrzymał sporo gróźb.

Grabara odpowiedział w najlepszy możliwy sposób, wyrzucając Galatasaray z turnieju.

Po końcowym gwizdku 24-latek nie potrafił ukryć swej radości. To z pewnością jego największy sukces w dotychczasowej karierze.

- Olbrzymi sukces. To nie było przypadkowe. Od początku nawiązaliśmy równą rywalizację z każdym zespołem. Możemy być dumni z siebie. Byliśmy skreślani przez wielu, a zajęliśmy drugie miejsce - powiedział Grabara w rozmowie z Polsatem Sport.