Totti o swoim marzeniu z dzieciństwa, niedoszłym transferze do Milanu i relacjach z Cassano

2018-09-21 23:25:39; Aktualizacja: 6 lat temu
Totti o swoim marzeniu z dzieciństwa, niedoszłym transferze do Milanu i relacjach z Cassano Fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Il Venerdi

Francesco Totti w obszernej rozmowie z Marco Cicalą z „Il Venerdi” opowiedział o kulisach swojej kariery.

41-latek postanowił po sezonie 2016/2017 zakończyć profesjonalną karierę, mimo że przejawiał chęć do jej dalszego kontynuowania. Jego wizji nie podzielali jednak przedstawiciele Romy i ostatecznie przekonali swoją legendę do zawieszenia butów na kołku.

- To nie była moja myśl. Tego oczekiwał ode mnie klub. To jedyna ciemna strona, która wytworzyła się pomiędzy mną a Romą. Co innego jest decydować o czymś w swojej głowie i co innego zostać w tę stronę nieco popchniętym. Zdaje sobie sprawę, że dopóki byłbym w zespole, to nigdy nie chciałbym kończyć kariery i nie zamierzałem też rozgrywać 60 czy 70 meczów w sezonie. Zwyczajnie chciałem być do dyspozycji. Ostatecznie zdecydowałem się to zakończyć, niż zostać i nie podnieść się nigdy z ławki. W dużej mierze naciskał na to Spalletti, ale z Romą mieliśmy w tej sprawie odrębną sytuację - powiedział Totti, który dodał także, że pomimo otrzymanych propozycji nie skusił się na rozegranie jeszcze jednego sezonu poza Europą.

- Decydując się na taki ruch zniszczyłbym 25 lat mojej kariery. Od zawsze powtarzałem, że chcę zakładać tylko jedną koszulkę. Jestem słownym człowiekiem - przyznał Włoch.

Francesco Totti od zawsze chciał zostać piłkarzem, ale w dzieciństwie miał jeszcze jedno marzenie, które mogło skutecznie odciągnąć go od uprawienia futbolu.

- Uwielbiałem zapach benzyny. Jako chłopiec obserwowałem ludzi z portfelami w rękach przy dystrybutorach. Wtedy mówiłem do siebie - „Oni pracują, otoczeni zapachem benzyny i jeszcze na tym zarabiają. To idealna praca!” Gdy nieco podrosłem zmieniłem jednak zdanie, ale do dziś bardzo lubię zapach benzyny - powiedział 41-latek.

Niewiele również brakowało do tego, aby piłkarska przygoda byłego reprezentanta Włoch potoczyła się zupełnie inaczej, ponieważ jeszcze w wieku juniorskim poważne zainteresowanie jego usługami przejawiał Milan. Transfer utalentowanego zawodnika został jednak zablokowany przez jego matkę, która w ten sposób przyczyniła się do powstania przydomka „Pupone”, czyli dzieciak , jakim dziennikarze zaczęli określać jej syna.

- W przypadku Milanu ostateczne „nie” powiedziała moja mama. To kobieta starej daty i dość zaborcza. Tata pracował do późnych godzin wieczornych, dlatego to ona zawsze była obok mnie. Nie chciała, żebym opuścił rodziny dom. Pragnęła mnie dla siebie - przyznał mistrz Włoch z sezonu 2000/2001 i świata z 2006 roku.

Totti zdradził także, że w trakcie swojej kariery zawarł szczególną przyjaźń z Antonio Cassano, mimo że ich relacje nie zawsze były dobre.

- Po transferze do Romy wprowadził się do mnie i został na prawie cztery miesiące. Obdarowywał moją mamę niesamowitymi prezentami. Kupował jej kolczyki i bransoletki kosztujące po 5 czy 6 tysięcy euro. Brakowało mu wtedy może żony. Gdy chodziliśmy do restauracji, to płacił nie tylko za mnie, ale za osoby, których nie znał. Nie robił tego, żeby kupić moje względy. On po prostu taki był. Teraz wydaje mniej, bo pilnuje go żona, ale będąc singlem był niesamowicie rozrzutny - stwierdził 41-latek.

- Kiedyś zginął mu czek z wypłatą i wbił sobie do głowy, że ukradła go nasza pomoc domowa. Ona mieszkała z nami od lat i oddalibyśmy sobie za nią rękę uciąć. Gdyby tego było mało, to czek był wypisany na jego nazwisko i nikt nie mógł go spieniężyć. On nie przyjmował jednak tego do wiadomość i się wyprowadził. Po kilku dniach okazało się, że czek utknął pod siedzeniem w jego samochodzie. Do dziś mamy jednak dobre relacje. Antonio mieszka z rodziną w Genui, ale nie przeszkadza nam to w widywaniu się. To najlepszy piłkarz, z jakim kiedykolwiek grałem - dodał Włoch.

Totti nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji odnośnie swojej dalszej przyszłości, ale wciąż żyje blisko rzymskiej drużyny i wspiera swoim doświadczeniem obecnego szkoleniowca - Eusebio Di Francesco.

- Piłkarze to prawdziwe bestie, ale darzą mnie szacunkiem. Ja byłem taki jak oni, dlatego znam ich ich sekretny język, stworzony z dyskretnych spojrzeń czy półsłówek. Staram się być potrzebny. Co chciałbym jeszcze osiągnąć? Obecnie, nie wiem. Teraz cieszę się chwilą, że jestem blisko zespołu i klubowej społeczności. Oddycham boiskową atmosferą - powiedziała legenda Romy.

Więcej na ten temat: Włochy AS Roma Francesco Totti Serie A