19-letni napastnik z Timóteo po niezwykle udanych momentach na rodzimych boiskach zderzył się z europejskim futbolem. Jego pierwsze miesiące po transferze do FC Barcelony należą do trudnych.
Napastnik funkcjonuje w zespole Xaviego jako zmiennik, ale raczej drugiego wyboru. W kluczowych spotkaniach takich, jak z Napoli w Lidze Mistrzów i Pucharze Hiszpanii z Athletikiem nie podniósł się nawet z ławki rezerwowych.
Roque czuje się nieco zaniepokojony, gdyż wierzył, że proces adaptacji przebiegnie błyskawicznie. Wydawało się, że słabsza forma Roberta Lewandowskiego pomoże mu w regularnych występach. Tak się jednak nie stało.
Głupotą byłoby jednak skreślać tak młodego gracza. Wie o tym doskonale FC Barcelona, która niezmiennie pokłada w nim spore nadzieje. Mimo narastających spekulacji nie zamierza posyłać go latem na wypożyczenie. Ma wdrażać się do zespołu i nabierać coraz więcej pewności siebie.
O sytuacji Roque opowiedział jego agent, Andre Cury.
- Jest bardzo zadowolony z możliwości bronienia koszulki Barçy. Znajduje się w dobrej formie fizycznej i jest bardzo silny psychicznie, czeka na minuty, aby pokazać to na boisku. Lubi i szanuje Xaviego. Rozumie też sytuację, ale myślę, że mógłby zagrać kilka minut więcej w niektórych meczach. Ale nie odejdzie na wypożyczenie - zapewniał Brazylijczyk na antenie RAC1.
Cury uważa, że szereg klubów jest w stanie zaoferować naprawdę duże pieniądze za Roque.
- W tej chwili jest kolejka klubów, które byłyby skłonne go kupić za 50 milionów euro. Barcelona dała tylko dziesięć, więc byłby to bardzo dobry interes. Dzięki trzem takim operacjom rozwiązałaby swoje problemy ekonomiczne. Płaci pięć milionów co sześć miesięcy, dopóki nie osiągnie ustalonej kwoty 31 milionów. Aby spełnić wszystkie zmienne, Vitor musiałby być zawodnikiem wyjściowej jedenastki. Jeśli tak się stanie, to w wieku 20 lat będzie wart 200 milionów euro - wyjaśnił agent napastnika.
Aktualny bilans 19-latka w trykocie „Dumy Katalonii” to jedenaście występów i dwa gole.