Utalentowany napastnik zdecydował się na przedwczesne zakończenie współpracy z „Lwami” po burzliwych wydarzeniach mających miejsce w końcowej fazie sezonu 2017/2018 związanych między innymi z zawieszeniem piłkarzy po odpadnięciu z Ligi Europy przez ówczesnego prezydenta Bruno de Carvalho czy wtargnięciu kilkudziesięciu chuliganów do obiektu treningowego zespołu oraz pobicie zawodników.
Nowy zarząd Sportingu uznał, że Rúben Ribeiro i Rafael Leão nie wykazali wystarczających podstaw do zerwania swoich umów z winy klubu, dlatego ten zwrócił się do FIFA o zbadanie sprawy i przyznanie zespołowi rekompensaty z tego tytułu.
Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej nie zgodziła się z argumentami przedstawionymi przez drużynę z Lizbony i w wysłanym komunikacie stwierdziła, że ekipa z Estádio José Alvalade nie miała praktycznie żadnych podstaw do ubiegania się o zadośćuczynienie od drugiego z graczy. W przypadku pierwszego przyznała klubowi częściową rację, ale jednocześnie nie określiła jednoznacznie winy jednej ze stron, dlatego obie nie otrzymały z tego tytułu żadnych odszkodowań.
Sporting nie przyjął naturalnie werdyktu FIFA i złożył obszerne wyjaśnienia przed Trybunałem Arbitrażowy ds. Sportu (TAS) w Lozannie.
Dziennikarze „Recordu” przekonują, że ten okazał się bardziej przychylny klubowi i w sprawie rozwiązania kontraktu przez Rafaela Leão przyznał mu rację i nakazał zawodnikowi wypłatę odszkodowania w wysokości 16,5 miliona euro. Ta kwota została ustalona na bazie obecnej wyceny wartości rynkowej młodzieżowego reprezentanta Portugalii.
Wychowanek Sportingu po rozstaniu z macierzystym zespołem przeniósł się do Lille, z którego przed startem obecnego sezonu wykupił go AC Milan za 35 milionów euro.
20-latek nie błyszczał do tej pory w barwach włoskiej drużyny, ponieważ strzelił dla niej tylko dwie bramki w 21 rozegranych meczach.