W drugiej połowie stycznia, jak grom z jasnego nieba gruchnęła informacja o tym, że z posadą selekcjonera reprezentacji Polski pożegnał się Jerzy Brzęczek.
Wtedy to media spekulowały, kto mógłby zostać jego następcą. Ostatecznie wybór padł na byłego trenera między innymi Fiorentiny oraz Girondins Bordeaux, a więc Paulo Sousę.
Okazuje się, że gdyby nie kandydatura Portugalczyka, mogliśmy być świadkami niezwykle ciekawego powrotu na ławkę trenerską. Zdaniem portalu „WP Sportowe Fakty” chęć ponownego objęcia kadry przejawiał Adam Nawałka.
Kiedy nie podjęto jeszcze decyzji, kto zastąpi Brzęczka, były szkoleniowiec między innymi Górnika Zabrze i Wisły Kraków, miał wysłać Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej jasny sygnał, że chce wrócić. Zbigniew Boniek postawił jednak ostatecznie na kandydaturę zagraniczną.
Selekcjonerem został więc Sousa, ale kandydatura 63-latka nie powinna nikogo dziwić. Jego przygoda z kadrą zakończyła się wprawdzie nieudanymi Mistrzostwami Świata w Rosji, ale wcześniej prowadzony przez niego zespół spisywał się bardzo dobrze.
Drużyna Nawałki najpierw awansowała na Mistrzostwa Europy, pokonując po drodze po raz pierwszy w historii Niemców, by na samym turnieju osiągnąć historyczny sukces, jakim był ćwierćfinał tej imprezy. W ćwierćfinale „Biało-czerwoni” musieli uznać wyższość późniejszego triumfatora, czyli Portugalię.
Następnie reprezentacja Polski pewnie zakwalifikowała się na mundial, gdzie wygrała swoją grupę z 5-punktową przewagę nad Danią.
Teraz do sukcesów 63-latka postara się nawiązać Sousa. Kadra pod jego wodzą już wkrótce, bo w poniedziałek, rozegra pierwszy mecz na EURO 2020. Tego dnia dojdzie do starcia ze Słowacją.