Przejęcie „Srok” z rąk Mike’a Ashleya wydaje się już tylko kwestią dni, dlatego też Muhammad ibn Salman ibn Abd al-Aziz Al Su’ud zaczyna robić podwaliny pod nowy projekt. Według hiszpańskiego dziennika książę Arabii Saudyjskiej i zarazem przewodniczący Publicznego Funduszu Inwestycyjnego, który za kupno angielskiego klubu ma zapłacić 300 milionów funtów, widziałby w swoim zespole gracza Realu Madryt.
30-latek od dłuższego czasu jest głośno krytykowany przez kibiców „Los Blancos” i choć klubowe władze wraz z pierwszym szkoleniowcem nieustannie go komplementują, najchętniej pozbyliby się go definitywnie. Mając to na uwadze, wydaje się, że strony mogą latem dojść do porozumienia.
„Marca” donosi, że obecnie wartość skrzydłowego szacuje się na 20 milionów euro, a taki wydatek nie powinien być żadną przeszkodą dla Newcastle United. Najtrudniejszym zadaniem będzie jednak przekonanie do transferu samego zawodnika, który jak mantrę powtarza, że w Madrycie czuje się doskonale. Z tego powodu „Sroki” muszą przygotować się przynajmniej na wyrównanie jego obecnych zarobków i liczyć, że spojrzy on na to przychylnym okiem.
Jeśli operacja zostanie sfinalizowana, Walijczyk po siedmiu latach gry w Hiszpanii wróci do Premier League, gdzie jak dotąd rozegrał 146 spotkań, strzelił 43 gole i zanotował 31 asyst. Wówczas z miejsca ma on zająć miejsce lidera nowego projektu tworzonego na St James' Park, a niewykluczone, że zastanie tam również Mauricio Pochettino. Argentyńczyk wciąż bowiem zajmuje pierwsze miejsce na liście menedżerów pożądanych przez przyszłych właścicieli „Srok”.
Ponadto wspomniane źródło dodaje, że oprócz Garetha Bale’a do Newcastle United mogą dołączyć jeszcze dwie inne gwiazdy. W ostatnim tygodniach z klubem tym łączono Philippe Coutinho, Donny’ego van de Beeka czy Odysseasa Vlachodimosa.
Wracając do 79-krotnego reprezentanta Walii, w aktualnym sezonie uzbierał on 18 występów, które okrasił trzema trafieniami i dwoma kluczowymi podaniami. Jego umowa wygasa w połowie 2022 roku.