Obaj panowie doskonale się znają. Mało tego, szkoleniowiec uchodzi za jednego z piłkarskich ojców napastnika. To bowiem obecnie bezrobotny trener w przeszłości wprowadzał rodaka do seniorskiego futbolu, gdy ten jako nastolatek debiutował w Interze. Później sprowadził go także do Manchesteru City.
W wieku 26 lat piłkarz znalazł się na zakręcie kariery, mimo ogromnego potencjału, którego nigdy nie kwestionowano. Ostatnie tygodnie są jednak udane w wykonaniu snajpera. "Super Mario" dobrze zrobiła przeprowadzka do Ligue 1, gdzie regularnie strzela bramki dla OGC Nice.
"L'Equipe" w związku z rosnącą formą Balotellego przeprowadziło wywiad z Mancinim. W bardzo obszernym materialne Włoch komentuje nie tylko aktualną dyspozycję swojego byłego podopiecznego, ale także powraca do przeszłości czy opisuje go jako człowieka. My prezentujemy najciekawszy fragment.
- Niechętnie zgodziłem się na tę rozmowę, ponieważ każdy ma coś do powiedzenia o Mario. Sądzę, że czasem go to wkurza. Przyjąłem jednak propozycję, bo jestem szczęśliwy widząc jak spisuje się we Francji i zasługuje na ciepłe słowa, na które ja zawsze mogłem liczyć z jego strony - oświadczył Mancini.
- Bardzo go szanuję. Mam nadzieję, że dalej jest świadomy, że może być jednym z najlepszych. Musi być ambitny, musi strzelić 20 goli w tym sezonie. Nie może jednak zdejmować czy rozrywać koszulki po jednej bramce, bo wpisywanie się raz na listę strzelców powinno być dla niego rzeczą naturalną - dodał.