Reprezentant Polski zapracował sobie na uznanie na Półwyspie Apenińskim za sprawą notowania regularnych występów w barwach Sampdorii, do której trafił z Legii Warszawa w styczniu 2017 roku. Z tego też powodu był w przeszłości łączony z zasileniem szeregów mocniejszej włoskiej ekipy od zespołu z Genui.
W mediach stosunkowo długo utrzymywały się doniesienia o przymierzaniu się Interu Mediolan do sprowadzenia Bartosza Bereszyńskiego. Z kolei w minionych miesiącach spekulowano, że znajduje się on w kręgu zainteresowań Romy.
29-letni obrońca przyznał w rozmowie z Mateuszem Janiakiem z „Przeglądu Sportowego”, że w tych plotkach na temat drugiej drużyny było sporo prawdy, ponieważ „Giallorossi” rzeczywiście rozważali sięgnięcie po niego w połowie trwających rozgrywek.
- Faktycznie, znalazłem się w gronie dwóch czy trzech zawodników, którymi AS Roma była zainteresowana. Były prowadzone bardzo wstępne rozmowy, ale by transfer doszedł do skutku, to musi się zgrać wiele czynników. W moim przypadku mogło zaważyć to, że nie było mowy o wypożyczeniu, jedyną opcją był transfer definitywny, jeśli pojawiłaby się oferta gwarantująca Sampdorii określone pieniądze - zdradził defensor.
- Przy czym zimowe okno jest specyficzne, bo kluby skupiają się na łataniu dziur, to nie jest optymalny moment do zmian. Nie mam pojęcia jak często się kontaktowano, bo moi menedżerowie wiedzą, co by mnie zadowoliło i nie muszą wszystkiego ze mną konsultować. Na pewno rozmawiano, ale nie doszło do nie wiadomo jakich konkretów - dodał Bereszyński, który niedługo po zamknięciu zimowego okna przedłużył umowę z Sampdorią do 30 czerwca 2025 roku.
Reprezentant Polski wystąpił w 28 meczach w tym sezonie i zanotował w nich trzy asysty.
Cały wywiad z 29-latkiem możecie przeczytać na stronie „Przeglądu Sportowego”.