Benjamin Pavard od dłuższego czasu nie czuje się w Bayernie Monachium zbyt dobrze. W rundzie jesiennej mówiło się nawet, że nie wyobraża on sobie dalszej współpracy z trenerem Julianem Nagelsmannem.
Pomiędzy oboma panami iskrzyło przede wszystkim ze względów taktycznych. Zawodnik chciał bowiem występować na środku obrony, z kolei trener widział go po prawej stronie bloku defensywnego.
Ostatecznie jednak 35-latek odpuścił i znalazł dla Pavarda odpowiednie rozwiązanie, w postaci zmiany systemu gry na trójkę stoperów.
Francuz wrócił zatem do pierwszego składu i regularnych występów. Mogło wydawać się zatem, że wszystko jest w porządku, a on sam wkrótce usiądzie z władzami mistrza Niemiec do rozmów w kwestii przedłużenia współpracy, która wygasa 30 czerwca 2024 roku.
Na razie na to się jednak nie zanosi, bo pomimo ustępstw ze strony Nagelsmanna, Pavard nadal chce zmienić barwy - informuje Christian Falk.
Według jego ustaleń naciska on na letnią przeprowadzkę do FC Barcelony.
W tej sprawie pierwszy krok wykonał już zresztą agent Pini Zahavi, który spotkał się w piątek z władzami lidera LaLigi, a podmiotem rozmów był między innymi Pavard.
Bayern ma poniekąd nóż na gardle, bo jeśli defensor nie zdecyduje się na parafowanie nowej umowy, to najbliższe lato będzie ostatnim momentem, by zarobić na nim godziwą kwotę. Mowa tu o pieniądzach rzędu 30 lub 35 milionów euro.
47-krotny reprezentant „Trójkolorowych” rozegrał w tym sezonie 27 meczów, a jego dorobek to jedna asysta.