„Bawarczycy” zmierzyli się w środowy wieczór z Benficą w ramach trzeciej serii gier w Lidze Mistrzów i w końcowym rozrachunku nie mieli większych problemów z pokonaniem ekipy z Lizbony (4:0).
Na uwagę w tym spotkaniu zasługiwał jednak fakt, że na ławce trenerskiej Bayernu Monachium zabrakło Juliana Nagelsmanna. Szkoleniowiec zaczął zmagać się ze skutkami wywołanymi przez infekcję grypową i dlatego pozostał w hotelu, co spowodowało oddanie zespołu w ręce jego asystentów - Dino Toppmöllera oraz Xavera Zembroda.
Profilaktycznie został także poddany testowi na obecność koronawirusa, a ten dał wynik pozytywny, o czym poinformował klub w wydanym komunikacie.
„Julian Nagelsmann otrzymał pozytywny wynik na obecność koronawirusa w swoim organizmie, mimo że przyjął pełną dawkę szczepionki. 34-latek powróci do Monachium oddzielonym samolotem pogotowia ratunkowego i zostanie poddany domowej izolacji” - czytamy na stronie drużyny z Bundesligi.
Tym samym nie poprowadzi on osobiście „Bawarczyków” w nadchodzącej ligowej potyczce przeciwko Hoffenheim (23 października, godzina 15:30).
Ten stan rzeczy nie jest jednak najpoważniejszym obecnie problemem dla Bayernu, ponieważ Nagelsmann miał w minionych dniach kontakt z wieloma piłkarzami czy współpracownikami i niewykluczone, że część z nich została przez niego zakażona i wkrótce zacznie odczuwać podobne objawy, a to z kolei doprowadzi do osłabienia zespołu z Monachium.
Na szczęście większość, o ile nie wszyscy, pracownicy są zaszczepieni, dlatego w razie sprawdzenia się czarnego scenariusza nie powinni odczuwać najpoważniejszych objawów infekcji czy potrzebować hospitalizacji.