Z pewnością nie tak swoją przygodę z Liverpoolem wyobrażał sobie Ben Davies. Kiedy zimą trafił na Anfield z Preston, liczył na to, że dzięki absencji Virgila Van Dijka, Joëla Matipa i Joe'a Gomeza zdoła przebić się na kilka spotkań do wyjściowego składu. Mimo że przychodził do klubu jako opcja awaryjna, to przez pół roku nie doczekał się ani jednego występu w czerwonej koszulce.
Latem do zdrowia wróciła wyżej wymieniona trójka i to Holender z Kameruńczykiem wybiegli w podstawowej jedenastce na pierwszy mecz sezonu w Premier League z Norwich City. Do tego latem na Anfield z RB Lipsk trafił stoper Ibrahima Konaté.
Dla 26-latka taki rozwój wydarzeń oznacza, że nie może liczyć na regularne szanse w tym sezonie nawet w krajowych pucharach. Z podobnego założenia wyszedł menedżer Jürgen Klopp, który poinformował swojego podopiecznego o tym, że najlepiej będzie, jeśli ten uda się w tym oknie na wypożyczenie.
Usługami Davisa zainteresowały się na samym początku dwie ekipy - Celtic i Bournemouth. Do gry o jego podpis włączyło się jednak Sheffield United. Nowy menedżer tej drużyny Slaviša Jokanović jest wielkim fanem stopera, dlatego widziałby go u siebie.
Pierwsza oferta „Szabli” została odrzucona, ponieważ Liverpool nie chciał zgodzić się na to, aby w umowie zawarta była opcja wykupu po sezonie. Ostatecznie druga oferta spełniła oczekiwania „The Reds” i 26-latek w poniedziałek przejdzie testy medyczne przed podpisaniem kontraktu.