29-latek został skreślony przez Zinédine Zidane zaraz po powrocie Francuza na Santiago Bernabéu, tj. w marcu bieżącego roku. Real Madryt liczył, że uda się go sprzedać z zyskiem. Początkowo wyceniano go na 150 milionów euro, następnie obniżono żądania do 130 milionów euro. Na nic się to jednak zdało. Żaden klub nie zgłosił się po 75-krotnego reprezentanta Walii, który w 2016 roku dotarł z kadrą narodową do półfinału Mistrzostw Europy we Francji.
Szansę na jego sprzedaż upatrywano głównie w zainteresowaniu ze strony Manchesteru United i Tottenhamu Hotspur. Okazało się jednak, że ani „Czerwone Diabły”, ani „Koguty” w tej chwili nie myślą o zakontraktowaniu Garetha Bale’a. Powód? Klub z Old Trafford zmienił politykę transferową i woli stawiać na młodszych graczy, zaś londyńczycy nie dysponują odpowiednimi środkami finansowymi. Ponadto hiszpańska „Marca” ujawniła, że Bayern Monachium nie jest zainteresowany skrzydłowym rodem z Walii.
Jakby tego było mało, 29-latek nie zamierza odchodzić i chce wypełnić swój kontrakt, który wygasa dopiero 30 czerwca 2022 roku. To oznacza, że Real Madryt został na przysłowiowym lodzie i być może zostanie zmuszony do zatrzymania w zespole byłego zawodnika Tottenhamu Hotspur, który przybył na Santiago Bernabéu w 2013 roku. Wówczas zapłacono za niego 101 milionów euro.
Jego bilans z obecnego sezonu prezentuje się następująco: 42 mecze, 14 trafień i sześć finalnych podań.