Carlo Ancelotti podekscytowany po wielkim występie w półfinale. „Wykorzystaliśmy nasz sekret”

fot. Vinicius Junior [Instagram]
Piotr Różalski
Źródło: Movistar+ | AS

Real Madryt przyzwyczaił wszystkich, że się nie poddaje. Tak było także w środowy wieczór, gdzie mistrzowie Hiszpanii w świetnym stylu powrócili do gry i w efekcie wyeliminowali Manchester City.

13-krotny klubowy mistrz Europy do 90. minuty przegrywał z „Obywatelami” 0:1, jednak dwa gole w krótkim odstępie czasu strzelone przez Rodrygo i jeden w dogrywce przez Karima Benzemę przypieczętował awans zespołowi z Santiago Bernabéu.

– Kiedy wszyscy myśleli, że już jest po meczu, wystarczyło odpowiednio pokombinować. Włożyliśmy całą naszą energię w ten fragment spotkania. Do zwycięstwa zawsze potrzeba trochę szczęścia – nie ukrywał „Carletto”.

– Mieliśmy trudnych przeciwników, ale taka drużyna jak nasza nigdy się nie poddaje. Wszystko nam sprzyjało: poświęcenie, szczęście i energia. To był intensywny mecz, w którym potrafiliśmy zagrać bardzo dobrze.

Trajektoria w drodze do finału Ligi Mistrzów była wyboista. Wydaje się, że pewne okoliczności zdarzeń nie śniły się nawet samemu Włochowi.

– W tej edycji turnieju wydarzyło się coś naprawdę niepowtarzalnego. W rundzie pucharowej mierzyliśmy się z bardzo silnymi rywalami. Wielkie uznanie należy się zawodnikom oraz kibicom, którzy nieustannie nieśli nas do przodu. Ranga barw i poczucie dumy z gry dla tego klubu także odegrało swoją rolę.

– Pracuję dla największego klubu na świecie i jestem bardzo szczęśliwy, że właśnie tutaj sprawuję swoją funkcję. Zasłużyliśmy na to, aby pojechać do Paryża. Zobaczymy, co tam się wydarzy.

Jak jeszcze Carlo Ancelotti wytłumaczył również, w jaki sposób, poza ustawieniem i wskazówkami taktycznymi, zmobilizował swoich podopiecznych do wykonania zawierzonego im zadania.

– Włączyliśmy motywacyjne nagranie wideo w szatni niedługo przed meczem. Obejrzeliśmy wszystkie nasze powroty do rywalizacji w tegorocznym sezonie. Podsumowaniem filmu był napis: „brakuje nam tylko jednego”.

– Udało się nam odnieść sukces. Całe szczęście, że finał zacznie się od wyniku 0:0 – zażartował szkoleniowiec.

Trener ujawnił również powód, dla którego do jego zespół uda się w podróż na finał na przedmieścia Paryża.

– W dogrywce najważniejszą rolę odegrała psychologia. Wiedzieliśmy, że energia nam sprzyja, a City nie było już w tak dobrej sytuacji po utraceniu przewagi – wyjaśnił.

Realowi przyjdzie się zmierzyć z Liverpoolem. Kibice doczekali się zatem powtórki finału z Kijowa z 2018 roku, gdzie lepsi okazali się „Królewscy”.

– Dobrze znam Jürgena, mam do niego ogromny szacunek, jak i dla wszystkich jego członków sztabu. Zapowiada się fantastyczny, bardzo wyrównany finał – podsumował.

Tym samym Ancelotti dokonał historycznej rzeczy, znajdując się po raz piąty w finale Ligi  Mistrzów jako trener. We wszystkich ostatnich meczach zwyciężał czterokrotnie, ulegając jedynie w pamiętnym spotkaniu z 2005 roku w Stambule.

Wówczas prowadzony przez niego AC Milan wygrywał z Liverpoolem do przerwy 3:0, aby stracić trzy gole w drugiej połowie i przegrać rywalizację o Puchar Europy w konkursie rzutów karnych.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Wzruszające obrazki. Vinicius Júnior zaprosił do swojego domu kibica z Polski [WIDEO] Legia Warszawa się na nim nie poznała, skorzystał na tym Jacek Magiera. „Niesamowity czas” gracza Śląska Wrocław Co dalej z Jadonem Sancho? Borussia Dortmund ma plan Dariusz Banasik docenił klasę rywali. „To zawodnicy, którzy spokojnie powinni grać w Ekstraklasie” Gonçalo Feio: O warunkach umowy trzeba rozmawiać przed jej podpisaniem, a nie po, tuż przed meczem Xavi chciałby go w Barcelonie. Poprosił o podjęcie próby przeprowadzenia transferu Zdjęcie piłkarzy Lecha Poznań i Pogoni Szczecin wywołało małe poruszenie [FOTO]

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy