Biznesmeni z Dalekiego Wschodu musieli ostatnimi czasy nieco opanować swoje ekspansywne zapędy i nie dokonują już tak głośnych transakcji. Jest to przede wszystkim wynik wprowadzenia specjalnego 100-procentowego podatku od kwoty transferowej, który ma skłonić kluby do większego przemyślenia sensu operacji przed sprowadzeniem największych gwiazd. Nie oznacza to jednak, że tamtejsze ekipy zupełnie porzuciły pomysł inwestowania w największych piłkarzy.
Tej zimy do Chin przeniósł się choćby Yannick Carrasco, a w mediach co jakiś czas powraca temat potencjalnej przeprowadzki Cristiano Ronaldo. Portugalczyk dobrze czuje się w Realu Madryt, ale lukratywne oferty co rusz kuszą go do spróbowania sił na innym kontynencie. Do tej pory transfer wydawał się bardzo mało prawdopodobny, ale okazuje się, że sam zainteresowany może go rozważać. Tak przynajmniej wynika ze słów Luisa Felipe Scolariego.
- Cristiano pytał mnie więcej niż raz, jak żyje się w Chinach. Czemu niby miałby tam nie pójść? - powiedział Scolari w rozmowie z „Esporte Interativo” podczas gali Quinas de Ouro, organizowanej przez portugalską federację piłkarską. Cristiano Ronaldo został na niej uhonorowany nagrodą dla najlepszego męskiego piłkarza poprzedniej roku.
- Tak, pytał mnie o Chiny, a ja wyjaśniłem mu wszystkie szczegóły. Musimy zrozumieć przede wszystkim to, że Ronaldo ma swoją markę, a Chiny to największe państwo na świecie. Powiedziałem mu to co zawsze: ktokolwiek ma taką możliwość, musi przenieść się do Chin.
Scolari ma już na swoim koncie przygodę w Chinach, gdzie w latach 2015-2017 trenował Guangzhou Evergrande. Z tym klubem trzykrotnie sięgnął po mistrzostwo Chin, raz wywalczył azjatycką Ligę Mistrzów, wygrał również Puchar Chin i dwukrotnie Superpuchar Chin.