Wychowanek Manchesteru United potrzebował trochę czasu na przebicie się do gry na najwyższym poziomie w kraju. Środkowy pomocnik doczekał się otrzymania tej szansy w barwach Leicester City.
Danny Drinkwater wykorzystał ją w najlepszy możliwy sposób, ponieważ jako jeden z wiodących zawodników w zespole przyczynił się do wywalczenia sensacyjnego mistrzostwa Anglii w sezonie 2015/2016.
W kolejnej kampanii „Lisy” prezentowały się już dużo słabiej po sprzedaży kilku podstawowych piłkarzy. W tym gronie nie znalazł się trzykrotny reprezentant „Trzech Lwów”, który dopiero po kolejnych rozgrywkach zaliczył hitowy transfer do Chelsea za blisko 38 milionów euro.
Od tego momentu kariera blisko 33-letniego gracza zaczęła stopniowo wyhamowywać. W efekcie wylądował on latem na bezrobociu po wygaśnięciu umowy z „The Blues” i nie otrzymaniu propozycji przedłużenia współpracy z Reading, gdzie przebywał na wypożyczeniu w ubiegłym sezonie.
Środkowy pomocnik spodziewał się początkowo, że szybko znajdzie nowego pracodawcę. Do tej pory nie udało mu się jednak osiągnąć porozumienia z jakimkolwiek klubem. Wśród nich znajdują się nawet nasze ekstraklasowe zespoły.
Wskazuje na to Tomasz Włodarczyk z Meczyki.pl, który przekonuje, że Drinkwater przy okazji ostatnich dwóch okienek transferowych był oferowany polskim drużynom.
Za pierwszym razem były reprezentant Anglii miał stosunkowo wygórowane wymagania, bo domagał się kontraktu o wartości 40 tysięcy euro netto miesięcznie, mieszkania, samochodu oraz 150 tysięcy euro za podpis.
Upływający czas sprawił, że doświadczony piłkarz obniżył swoje oczekiwania i teraz zadowoliłby się inkasowaniem 25 tysięcy euro miesięcznie.
Trudno jednak przypuszczać, by którykolwiek z ekstraklasowych klubów sięgnął po blisko 33-letniego zawodnika pozostającego poza normalnych treningiem od przeszło pół roku.
Drinkwater jest kolejnym graczem z Wysp Brytyjskich zaoferowanych w ostatnim czasie naszym zespołom. Nie tak dawno Widzew Łódź nie wyraził zainteresowania możliwością sprowadzenia Danny'ego Rose'a.