„Die Veilchen” znajdują się w dramatycznej sytuacji. Jeden z najpopularniejszych austriackich klubów popadł z olbrzymie kłopoty finansowe i znalazł się na skraju upadku. Długi sięgają nawet 78 milionów euro, co groziło brakiem licencji na grę w austriackiej Bundeslidze. Ostatecznie w drugiej instancji udało się jednak zdobyć pozwolenie na przystąpienie do rozgrywek, choć na tym nie koniec walki o utrzymanie drużyny przy życiu.
Doskonale sprawę zdaje sobie z tego David Alaba. Obrońca Bayernu Monachium, który najprawdopodobniej tego lata przeniesie się do Realu Madryt, postanowił wspomóc środowisko, gdzie stawiał swoje pierwsze kroki w piłkarskiej karierze i gdzie został zauważony przez Bawarczyków. „Kurier” informuje, że obrońca wykupił dwa procenty udziałów w Austrii.
Łącznie 28-latek wydał na ten cel 500 tysięcy euro. Wydawać by się mogło, iż to nie tak duża kwota, ale w przypadku wiedeńczyków każdy grosz się liczy. Alaba ma w tym jednak inny cel.
Jego zamiarem była nie tylko doraźna pomoc w trudnej sytuacji, ale poszukanie rozwiązania na dłuższą metę. Reprezentant Austrii chciał swoim gestem przede wszystkim nakłonić mniejszych przedsiębiorców do inwestycji w klub. Jego zdaniem do uratowania 24-krotnego mistrza kraju nie potrzeba jednego dużego sponsora, a kolektywnej współpracy wielu mniejszych inwestorów.
Austria Wiedeń pomimo kłopotów organizacyjnych, radzi sobie w obecnym sezonie nie najgorzej. Sezon zasadniczy zakończyła na ósmym miejscu w tabeli, co oznaczało konieczność występów w grupie spadkowej. W nich udało się awansować na siódmą, najwyższą możliwą, pozycję. Na dwie kolejki przed końcem Austria ma tyle samo punktów, co Hartberg. Jeśli uda jej się utrzymać pozycję, przyjdzie jej zagrać w play-offach o udział w kwalifikacjach do Ligi Konferencji przeciwko czwartej drużynie z grupy mistrzowskiej.