Reprezentant Anglii przebywał w domu w północnym Londynie wraz z czterema innymi osobami - swoją partnerką Ruby Mae, bratem Harrym i jego dziewczyną oraz jeszcze jednym mężczyzną.
Piłkarz odbywał w nim obowiązkową kwarantannę przed wznowieniem treningów zespołów występujących w Premier League, kiedy to kilka minut po północy na terenie nieruchomości pojawili się dwaj zamaskowani napastnicy uzbrojeni w noże i zażądali od domowników wydania im swoich kosztowności.
Dele Alli próbował ich powstrzymać. Jego akt odwagi mógł się jednak źle dla niego skończyć, ale na swoje szczęście został tylko lekko poturbowany po uderzeniu w twarz, podobnie jak drugi z mężczyzn przebywający w domu. Obaj panowie zostali opatrzeni po przyjeździe policji oraz pogotowia i nie wymagali dalszej hospitalizacji.
Londyńskie służby prowadzą już dochodzenie w sprawie i analizują zabezpieczone nagrania z monitoringu.
24-letni zawodnik „Kogutów” nie jest pierwszym graczem stołecznego zespołu, który został napadnięty przez niezidentyfikowanych bandytów w ostatnim czasie. Przed nim chwile grozy przeżyła rodzina Jana Vertonghena.