Kolumbijczyk ostatnie dwa sezony spędził na wypożyczeniu w Bayernie Monachium, gdzie jednak po odejściu Carlo Ancelottiego (co nastąpiło już po kilku miesiącach) nie czuł się komfortowo, dlatego poprosił władze klubu o to, by nie korzystały z opcji transferu definitywnego za kwotę 42 milionów euro.
Ofensywny pomocnik liczył, że nim rozgrywki wznowią najważniejsze ligi w Europie, dołączy on do nowego klubu. O 28-latka od kilku tygodni walczyło Napoli, lecz Włosi nalegali na przeprowadzenie transakcji na zasadzie wypożyczenia z opcją bądź obowiązkiem kupna. Tymczasem „Królewskich” interesowało jedynie definitywne rozstanie z zawodnikiem, który w 2014 kosztował ich 75 milionów euro. Wiedząc o problemach, które napotkały oba kluby, do negocjacji włączyło się Atlético Madryt. „Los Rojiblancos” mieli być nawet blisko zakontraktowanie lewonożnego piłkarza za 40 milionów euro plus dziesięciomilionowe bonusy.
Niespodziewanie, jak poinformował Josep Pedrerol, prowadzący programu „El Chiringuito de Jugones”, Real Madryt przekazał Jamesowi Rodríguezowi, że chce, aby został na kolejny sezon. „AS” poszerza te informacje o fakt, że ma to związek z kontuzją Marco Asensio.
Należy bowiem wiedzieć, że po poważnym urazie, jakiego doznał hiszpański skrzydłowy, Zinédine Zidane będzie musiał obejść się bez tego zawodnika przynajmniej przez kilka najbliższych miesięcy. W związku z tym zadecydowano, że najlepszym wyjściem jest to, aby miejsce 23-latka zajął 28-letni Kolumbijczyk, który doskonale zna klub.
Na razie otoczenie Latynosa ma podchodzić do tego niezwykle sceptycznie. Uważa wręcz, że to zasłona dymna przed sprzedażą do Napoli, co byłoby zdecydowanie bardziej na rękę Realowi Madryt aniżeli wzmocnienie bezpośredniego rywala.
W sezonie 2018/2019 76-krotny reprezentant swojego kraju na arenie międzynarodowej przywdziewał trykot Bayernu Monachium 28 razy. Swoją obecność zaznaczył siedmioma trafieniami i sześcioma ostatnimi podaniami.