Sytuacja obecnego trenera „Blaugrany” Luisa Enrique wydaje się coraz bardziej klarowna. Po porażce 0-4 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain Katalończycy najprawdopodobniej pożegnają się z elitarnymi rozgrywkami, tymczasem w LaLiga strata do Realu Madryt wynosi zaledwie jeden punkt, ale „Królewscy” mają w zanadrzu dwa mecze zaległe; do tego dochodzi rychły finał Pucharu Króla przeciwko Alaves.
Umowa szkoleniowca obowiązuje do końca sezonu, a ten nie chce rozmawiać na temat jej ewentualnego przedłużenia przed majem. Sam Enrique zapewne zdecyduje się na odejście i najprawdopodobniej roczny odpoczynek od piłki, wzorem Pepa Guardioli.
Oczywiście trwa już medialna giełda nazwisk trenerów, którzy mogliby zastąpić Enrique. Według wspomnianego „El Confidencial” oczekiwane przedłużenie umowy przez Lionela Messiego jest uzależnione również od projektu sportowego klubu. Nie ma mowy o szantażu, jednak na pewno działacze Barcelony wezmą pod uwagę zdanie największej gwiazdy także w tej kwestii, jak to zresztą miało miejsce w przeszłości. A Messiemu zdecydowanie najbliżej do jego rodaka Jorge Sampaolego, trenera Sevilli, robiącej furorę w bieżącym sezonie ligi hiszpańskiej.
W swoim pierwszym sezonie w europejskiej piłce były selekcjoner reprezentacji Chile radzi sobie znakomicie – Sevilla zajmuje trzecie miejsce w LaLiga, tracąc dwa punkty do Barcelony, a w Lidze Mistrzów wkrótce zmierzy się w dwumeczu 1/8 finału z Leicester City.
Umowa Sampaolego obowiązuje do 30 czerwca 2018 roku, jednak Barcelona może pokusić się o transfer za kwotę pół miliona euro – spekuluje się, że taka klauzula jest zapisana w kontrakcie.