Wokół Anglików zrodziło się bardzo dużo kontrowersji. Współgospodarze turnieju rozegrali poza Londynem zaledwie jeden mecz, ćwierćfinałowy przeciwko Ukrainie, a jakby tego było mało, brytyjski rząd uznał, że nie pozwoli wejść na Wembley kibicom spoza Wielkiej Brytanii w starciach półfinałowych oraz finałowym. UEFA nic sobie z tego nie robiła, co wielu obserwatorów i kibiców uznało za faworyzowanie jednego z finalistów turnieju.
„The Guardian” informuje, że UEFA zdołała jednak udobruchać brytyjski rząd, zapewniając Włochom choć kroplę w morzu wejściówek na mecz finałowy. Na stadionie ma się pojawić łącznie 67 tysięcy osób, a Włoch przypadnie... tysiąc miejsc.
FIGC zajęło się już dystrybucją wejściówek, które kosztują 610 euro za bilet. Trudno będzie jednak mówić o jakichkolwiek wakacjach. Zakup biletu to jedno, ale wiążą się z tym dodatkowe restrykcje.
Kibice przyjezdni będą musieli pojawić się w Londynie dopiero w niedzielę i zaraz po zakończeniu meczu mają obowiązek opuścić kraj, by następnie we Włoszech odbyć pięciodniową kwarantannę. W międzyczasie mają być poddani bardzo restrykcyjnej izolacji od reszty kibiców.
Wszystko dlatego, że brytyjskie ministerstwo zdrowia dostrzegło wyraźny wzrost zakażeń wśród młodych mężczyzn - zarówno w Anglii, jak i Szkocji. Lekarze są przekonani, że jest to związanie z organizacją EURO 2020 przez Londyn i Glasgow, a problemem nie są same mecze, a spotkania ludzi z całej Europy w pubach i na ulicach.
Ambasada Włoch w Wielkiej Brytanii stara się jednak zadbać o to, by na trybunach pojawiło się więcej sympatyków „Squadra Azzurra”. Na Wyspach mieszka około 250 tysięcy obywateli Włoch, a że gospodarze turnieju zadeklarowali możliwość wejścia na stadion dla mieszkańców kraju, ambasada zaapelowała do Włochów, by ci podjęli próbę pozyskania biletów. O to może być jednak trudno, ponieważ awans Anglii do finału znacząco zwiększył popyt na bilety, które w Internecie kosztują już nawet po trzy tysiące funtów.