Faubert: Drwiny z mojego transferu do Realu Madryt to francuska mentalność

fot. Real Madryt
Norbert Bożejewicz
Źródło: L'Équipe

Julien Faubert odniósł się na łamach „L'Équipe” do swojej przeszłości związanej z niespodziewanym transferem do Realu Madryt.

Przedstawiciele „Królewskich” szukali w trakcie zimowego okienka transferowego w 2009 roku wszechstronnego zawodnika dostępnego na rynku, który stanowiłby wartościowe uzupełnienie zespołu prowadzonego przez Manuela Pellegriniego.

Ich wybór dość niespodziewanie padł na Juliena Fauberta, który wówczas nie należał nawet do wyróżniających się piłkarzy w szeregach West Hamu United.

Mimo to władze ekipy z Estadio Santiago Bernabéu postanowiły wypożyczyć na sześć miesięcy gracza występującego na prawym boku pomocy lub obrony i na dodatek zapewniły sobie prawo do jego definitywnego pozyskania.

Real Madryt nie aktywował wspomnianego zapisu, ponieważ 36-latek nie prezentował wystarczających umiejętności, aby odnaleźć się choćby w charakterze zawodnika rezerwowego w zespole „Królewskich”.

Z tego też powodu Faubert stał się obiektem drwin we Francji. Sam jednak nie żałuje swojej decyzji o tymczasowej przeprowadzce do Hiszpanii i cieszy się, że mógł być częścią wielkiej europejskiej drużyny.

- Drwiny z mojego transferu do Realu Madryt mnie nie dotykają, to francuska mentalność. Kluby tej marki nie zatrudniają graczy w charytatywnych celach, a ja sam wykonałem w nim olbrzymi postęp. Przybyłem do „Królewskich” z innego świata. Tam wszystko było dwa razy większe, lepiej zorganizowane i trudniejsze do wykonania. Na treningach każdy skupiał się na pracy i dlatego nie miałeś prawa popełniać błędów. Poziom wymagań był dla mnie chory, ale klub pozyskał mnie, ponieważ Robben potrzebował zmiennika. Nie czuję się poszkodowany czy skrzywdzony. Co prawda zagrałem tylko dwa mecze, ale to było dla mnie niezwykłe doświadczenie - powiedział zawodnik Fréjus-Saint-Raphaël FC.

Doświadczony piłkarz nie czuł się odrzucony czy osamotniony w ekipie z Estadio Santiago Bernabéu, gdzie trzymał się blisko z rodakiem Lassaną Diarrą, holenderskimi graczami i Míchelem Salgado.

- Trzymałem się z Lassaną Diarrą ponieważ był Francuzem oraz Holendrami - Wesleyem Sneijderem, Rafaelem van der Vaartem, Roystonem Drenthe, Ruudem van Nistelrooyem i Klaasem-Janem Huntelaarem. Pomagał mi też Míchel Salgado. Wszyscy mówili bardzo dobrze po angielsku. Łączyły mnie też dobre relacje z Fabio Cannavaro. Spotkanie takiego wielkiego włoskiego zawodnika było dla mnie czym wyjątkowym, bo przecież dzieliłem szatnię z graczem, który otrzymał Złotą Piłkę. To był bardzo miły facet. Bardzo dostępny i pomocny. Jego profesjonalizm był zawsze na najwyższym poziomie. To prawdziwy lider - dodał Faubert.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Strzelił 16 goli. Napastnik wypożyczony z Pogoni Szczecin wybrany piłkarzem sezonu w klubie José Mourinho trenerem beniaminka?! Zaskakujące informacje Przesądzone. Oto pierwszy spadkowicz z Ekstraklasy [OFICJALNIE] OFICJALNIE: Drużyny Krystiana Bielika i Michała Helika spadły z ligi Duża kontrowersja w meczu Arsenal - Bournemouth. „Nie mogę w to uwierzyć” OFICJALNIE: Znamy drugiego beniaminka Premier League. Powrót po 22 latach przerwy, wielki sukces młodego menedżera Wieczysta Kraków rozbiła rywala. Znakomita seria trwa [WIDEO]

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy