Ależ ten czas szybko leci. Minęło ponad dziewięć lat, odkąd niemiecki bramkarz związał się z FC Barceloną. Przez ten okres świętował z hiszpańskim klubem masę sukcesów, między innymi zdobycie Pucharu Europy (2014/2015), pięciokrotnie mistrzostwo Hiszpanii, tyle samo razy Puchar Hiszpanii oraz trofeum za wygranie Klubowych Mistrzostw Świata.
Bez skrupułów wychowankowi Borussii Mönchengladbach można też przypisać status żywej legendy. Niewykluczone, że w przyszłości stanie się także najlepszym bramkarzem w dziejach „Dumy Katalonii” pod względem liczby występów w oficjalnych spotkaniach.
Na razie do tego jednak daleka droga, choć już w ten weekend 31-latek wskoczy na podium rankingu. Jeśli rozegra spotkanie Ligi Mistrzów z FC Porto i ligowe z Granadą, usamodzielni się na trzeciej pozycji, prześcigając Antoniego Ramalletsa.
Wspomniane nazwisko to świętej pamięci Hiszpan (zmarł w 2013 roku), który stanowił opokę między słupkami w latach 1947-1961. Zapracował on na przydomek „skrzydlatego kota”. Przyczynił się do zdobycia aż jedenastu trofeów, a sam uzupełnił indywidualny dorobek 122 czystymi kontami na przestrzeni 387 meczów.
Dla porównania Ter Stegen przy niemal identycznej liczbie występów (386) zanotował ich aż 162. Przy ważnym kontrakcie do końca czerwca 2028 roku ta statystyka z pewnością zostanie poprawiona.
Kogo reprezentant Niemiec może jeszcze prześcignąć w klasyfikacji bramkarzy „Blaugrany”? Pozostałe legendarne postaci to Andoni Zubizarreta (410, 1986-1994) i Victor Valdés (535, 2002-2014).
Pod względem spotkań „na zero z tyłu” Zubizarreta uzbierał takich 174, zaś Valdés – 239.