Środkowy pomocnik został sprowadzony na Camp Nou 31 stycznia 2020 roku, ale de facto trafił do nogo sześć miesięcy później. Ten czas spędził on na wypożyczeniu w Realu Valladolid.
Piłkarz z Kraju Kawy uchodzi w swojej ojczyźnie za duży talent, dlatego „Blaugrana” nie miała problemu z wyłożeniem 10 milionów euro, z czego trzech w formie bonusów. Nikt wtedy nie przypuszczał jednak, że odciśnie on tak małe piętno na grze swojej drużyny.
Przez cały sezon 2020/2021 Matheus Fernandes uzbierał raptem… 21 minut, licząc czas doliczony. Właśnie tyle przebywał na boisku w meczu z Dynamem Kijów w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Wobec niezadowalających wyników sportowych, FC Barcelona postanowiła wypowiedzieć kontrakt ważny do 30 czerwca 2025 roku. To najwyraźniej zabolało zawodnika.
Jak informuje bowiem „Sport”, 23-latek zażądał od swojego byłego pracodawcy odszkodowania za bezpodstawne zwolnienie w wysokości około 15 milionów euro. To kwota odpowiadająca pozostałemu wynagrodzeniu w ramach wcześniejszego porozumienia.
Co na to przepisy? FIFA daje możliwość rozwiązania umowy w przypadku rozegrania przez piłkarza mniej niż 10 procent spotkań w sezonie, ale to prawo leży jedynie po stronie zawodnika. Wówczas w ciągu 15 dni od ostatniego oficjalnego meczu swojej drużyny w danych rozgrywkach przekazuje swojemu pracodawcy jasny komunikat. Z kolei Królewski Dekret 1006/1985 z 26 czerwca, który reguluje przepisy dotyczące zawodowych sportowców w Hiszpanii, stanowi, że klub może rozwiązać umowę w przypadku wystąpienia kryzysu ekonomicznego uniemożliwiającego dalsze funkcjonowanie ekipy lub jej rozwój. Jest jeszcze jedna opcja: postanowienia umowne, jak na przykład zapis dotyczący odpowiedniej liczby uzbieranych występów.
Jeśli żaden z wariantów nie ma swojego zastosowania w tym konkretnym przypadku, Matheus Fernandes może dochodzić swoich praw i żądać zadośćuczynienia. Wówczas, w przypadku, gdy strony się nie dogadają, sprawą zajmie się sąd.