„Czerwone Diabły” widzą w Holendrze jeden ze swoich priorytetów transferowych, zwłaszcza, że ich nowym menedżerem został Erik ten Hag, który bardzo dobrze zna zawodnika z czasów współpracy w Ajaksie Amsterdam. Wydawać by się mogło, że stronom nie powinno być trudno o porozumienie, ponieważ FC Barcelona jest w pełni przygotowana na odejście pomocnika. Jest jednak jedno „ale”.
Katalończycy twardo obstają przy swoim, chcą zarobić na swoim graczu około 73 milionów funtów. ESPN twierdzi, że w tym aspekcie negocjacje nie ruszyły z miejsca już od dłuższego czasu, a Manchesterowi United nie uśmiecha się wydawać aż tyle.
Jak do tej pory ekipa z Old Trafford nastawiała się na wydatek rzędu 50-60 milionów funtów, lecz na horyzoncie pojawił się poważny problem. Wspomniana telewizja tłumaczy bowiem, iż zgodnie z informacjami zaczerpniętymi u źródła, „Blaugrana” chętnie poszłaby nieco na rękę Anglikom, ale zwyczajnie nie ma takiej możliwości.
Wszystko przez przepisy finansowe narzucone przez LaLigę. FC Barcelona przekazała Manchesterowi United informację, iż ma związane ręce, ponieważ z zarobionych pieniędzy jedynie jedna trzecia może trafić do puli na dalsze wzmocnienia. Klub nadal zmaga się z problemami finansowymi, a chce zapewnić sobie środki na transfery przychodzące. Co za tym idzie, nie może obniżyć swoich oczekiwań, gdyż w przeciwnym razie nie udałoby się pokryć potrzeb finansowych.
Strony nadal pracują nad przełamaniem impasu. W międzyczasie Erik ten Hag rozważa zatrudnienie Christiana Eriksena.