Gdy gotowość do startu w wyborach prezydenckich wyraził Víctor Font, mogło się wydawać, że to właśnie on będzie głównych faworytem do triumfu. Biznesmen zapewniał bowiem, ze ma za swoimi plecami Xaviego, a jego celem jest sprowadzenie do klubu takich legend jak Carles Puyol czy Andrés Iniesta.
Finalnie okazało się, że pierwszy z wymienionych Hiszpanów tak naprawdę nie popiera żadnego kandydata oraz nie zamierza na razie wracać na Camp Nou. W międzyczasie Fontowi wyrósł wielki konkurent w postaci Joana Laporty.
58-latek, który w przeszłości pełnił już rolę sternika FC Barcelony, bardzo dobrze zaplanował kampanię wyborczą. Przede wszystkim zapewnił on fanów, że zrobi wszystko, aby Lionel Messi pozostał w stolicy Katalonii. Nie zabrakło też gierek ukierunkowanych na największego rywala, a więc Real Madryt.
To wszystko przyniosło Laporcie sukces. Zgodnie z najnowszymi wieściami, zgromadził on bowiem aż 10272 podpisów socios, w tym członków rodziny Messiego. To o ponad połowę więcej od Fonta. Jednocześnie z gry wypadło już pięciu innych kandydatów.
Wymaganej liczby (2257) nie zebrali Pere Riera, Agusti Benedito, Lluis Fernández Ala, Xavier Vilajoana i Jordi Farré.
W efekcie o stołek rywalizują teraz jedynie Joan Laporta (10272 podpisów), Víctor Font (4713), Toni Freixa (2822) oraz Emili Rousaud (2510).
Teraz czas na zatwierdzenie kart do głosowania, które ma nastąpić między 12 a 14 stycznia. Wstępnie wybory prezydenckie odbędą się 24 stycznia, choć nadal nie można wykluczyć ich przesunięcia.