Piqué niewątpliwie jest bardzo dobrym obrońcą, ale potrafi wzbudzać skrajne emocje. Zawodnik nie kryje się ze swoimi poglądami politycznymi, a sprowokować rywali lubi również na boisku. I choć można go lubić lub nie, trudno mu odmówić smykałki do biznesu. 32-latek prowadzi kilka działalności pozaboiskowych, a w swojej przedsiębiorczości realizuje się choćby zarządzając swoją firmą, poprzez którą ma udziały w takich przedsięwzięciach jak tenisowy Puchar Davisa czy nawet Superpuchar Hiszpanii w nowej formule.
Były reprezentant Hiszpanii nie ukrywa, że po zawieszeniu butów na kołku, zamierza w pełni skupić się na sprawach biznesowych, ale może zostać w świecie piłki, choćby poprzez zarządzanie klubami. I o ile Barcelona przymyka oko na wszystkie sprawy, które nakłada na siebie defensor, działacze ewidentnie wolą uniknąć sprowadzenia kolejnego tak przedsiębiorczego gracza.
Jak informuje „ABC”, od jakiegoś czasu klub przykłada do tego sporą wagę i zamieszcza w umowach nowych piłkarzy specjalny zapis, który dziennikarze nazywają „klauzulą anty-Piqué”. Oczywiście nie zmusza ona nowych zawodników do zaprzestania kontaktu z obrońcą. Chodzi jedynie o to, by piłkarze skoncentrowali się na grze i w miarę możliwości jak najbardziej ograniczyli pozaboiskową działalność.
W klauzuli mieści się również kwestia mediów społecznościowych. Klub zdaje sobie sprawę, że piłkarze to często instytucje same w sobie, dlatego muszą udzielać się w mediach społecznościowych, co zresztą przynosi profity również samej organizacji. Katalończycy nie chcą jednak, by zawodnicy korzystali z social mediów w trakcie pobytu w klubie, w szczególności podczas treningów czy dni meczowych. Ma to zwiększyć poziom koncentracji na samej grze.