Doświadczony skrzydłowy przeniósł się latem na zasadzie wypożyczenia z Realu Madryt do Tottenhamu. Walijczyk postanowił wykonać taki krok, ponieważ liczył na szybkie odbudowanie się w szeregach „Kogutów” po kompletnie nieudanym minionym sezonie.
31-letni zawodnik miał jednak spore problemy z odgrywaniem ważnej roli w szeregach londyńskiego klubu w początkowej fazie trwających rozgrywek z uwagi na problemy zdrowotne oraz zaległości treningowego.
Z tego względu Gareth Bale zaczął dopiero w drugiej części zmagań pojawiać się częściej na boisku i w rozegranych od tej pory meczach prezentował się całkiem nieźle. Dzięki temu może na chwilę obecną pochwalić się 14 zdobytymi bramkami w 30 występach.
Te liczby pokazują, że reprezentant Walii ma jeszcze sporo do zaoferowania na najwyższym poziomie. Mimo to „Królewscy” niechętnie podchodzą do pomysłu jego powrotu do zespołu i liczą na jego sprzedaż w trakcie letniego okna transferowego.
Aktualny mistrz Hiszpanii nie ma zbyt wygórowanych oczekiwań w stosunku do wysokości kwoty odstępnego za skrzydłowego, ale on sam bardzo wysoko się ceni z uwagi na obowiązujący kontrakt z Realem Madryt.
Dlatego drużyna z Półwyspu Iberyjskiego może w ostateczności zgodzić się na kolejne wypożyczenie z podzieleniem się kosztami utrzymania 31-latka, który na ostatnim roku umowy ma zainkasować 30 milionów euro.
Eduardo Inda przyznał w programie „El Chiringuito de Jugones”, że takim rozwiązaniem kwestii transferu Bale'a byłby Everton, o ile doświadczony zawodnik nie zechciałby ostatecznie zejść z wygórowanych wymagań finansowych.
Głównym zwolennikiem pozyskania Walijczyka przez „The Toffees” ma być Carlo Ancelotti.
Włoch miał okazję w przeszłości współpracować ze skrzydłowym w Realu Madryt w latach 2013-2015. Wówczas 31-latek prezentował się bardzo dobrze w zespole prowadzonym przez utytułowanego trenera, notując 39 bramek oraz 31 asyst w 92 występach.