Przyzwyczailiśmy się do tego, że w ostatnich latach o mistrzostwo Hiszpanii rywalizują przede wszystkimi przedstawiciele stołecznych klubów - Realu oraz Atlético i katalońska FC Barcelona. W trwającej edycji do tej walki włączyła się niespodziewanie Girona.
Drużyna prowadzona przez Míchela imponuje bardzo wysoką skutecznością i solidną defensywą. Przekłada się to osiąganie zaskakująco dobrych rezultatów, które pozwalają jej na obecnym etapie zmagań tracić zaledwie dwa punkty do prowadzących „Królewskich”.
W nadchodzący weekend 10 lutego o godzinie 18:30 ta sytuacja będzie mogła ulec zmianie, ponieważ naprzeciw sobie staną jedenastki lidera oraz wicelidera LaLigi.
Tym drugim przyjdzie do hitowego pojedynku przystąpić w poważnym osłabieniu. W ich szeregach na boisku na pewno zabraknie Daleya Blinda i Yangela Herrery. Obaj ujrzeli po piątej żółtej kartce w sezonie w ostatnim meczu przeciwko Realowi Sociedad (0:0).
Holender otrzymał ją za dyskusję z sędzią po ostatnim gwizdku, a Wenezuelczyk za popełniony faul.
Girona starała się jednak odwołać od sankcji nałożonej na doświadczonego defensora. LaLiga nie uznała złożonych wyjaśnień za wystarczające do cofnięcia decyzji podjętej przez arbitra i blisko 34-letni obrońca obejrzy hitowe spotkanie z wysokości trybun.
Identyczny los czeka trenera Míchela. On także nie potrafił pogodzić się z decyzjami sędziego i został za to ukarany czerwoną kartką.
Jego odwołanie od niej także nie przyniosło oczekiwanego rezultatu.
Poza wymienioną trójką walkę z czasem toczy jeszcze David López, który zmagał się ostatnio z urazem mięśniowym.
W przypadku Realu Madryt lista absencji jest równie długa, ponieważ z powodu kontuzji trener Carlo Ancelotti nie może skorzystać z usług Thibauta Courtois, Édera Militão, Davida Alaby i Antonio Rüdigera.