Obaj panowie pozostają w konflikcie już od kilku lat. Wszystko zaczęło się wtedy, gdy Zlatan Ibrahimović grał jeszcze dla Barcelony. Klub musiał sięgnąć głęboko do kieszeni, by pozyskać ówczesną gwiazdę Interu. Ostatecznie za Szweda zapłacono 46 milionów euro oraz przekazano kartę zawodniczą Samuela Eto'o. Mimo iż snajper zdobył w swoim pierwszym sezonie na Camp Nou 21 goli, kolejną kampanię spędził już w Milanie.
Powodem odejścia zawodnika były spięcia z trenerem, którym był wtedy Pep Guardiola. Szkoleniowiec miał układać taktykę pod Lionela Messiego, natomiast „Ibrę” zupełnie ignorował. Raiola do tej pory ma mu to za złe.
- Pep Guardiola jest fantastyczny jako trener. Ale jako osoba jest absolutnym zerem. To trzóch, pies! - grzmiał znany agent piłkarski w rozmowie z „Daily Mirror”.
- On jest jak kapłan. Mówi ci: „rób tak jak ci każę, nie rób tak jak ja robię”. Jeśli Manchester City wygra Ligę Mistrzów w obecnym sezonie, to tylko pokaże jak dobrym jest trenerem. Ale ja będę wściekły.
Gdyby Ibrahimović został w Barcelonie na dłużej, być może wraz z resztą zespołu sięgnąłby po upragnioną Ligę Mistrzów. „Blaugrana” pokonała Manchester United w finale na Wembley Stadium.
- Trafiłem wtedy na Guardiolę w tunelu na Wembley. Zatrzymał mnie jednak Adriado Galliani, ówczesny dyrektor Milanu. Na szczęście dla Guardioli...
- Guardiola powiedział Zlatanowi, by do niego przyszedł, jeśli kiedykolwiek będzie miał jakieś problemy lub zażalenia. Ale później po prostu go ignorował, nie wystawiał go. Nawet się nie witał ze Zlatanem. Guardiola postępował podobnie z Maxwellem, który jest cudownym chłopakiem. Powiedziałem więc Zlatanowi, żeby parkował swoje Ferrari na miejscu trenera!