Kiedy Hakim Ziyech trafił w zeszłym sezonie do Chelsea, wśród fanów w Londynie zapanował entuzjazm. W końcu szeregi klubu zasilił zawodnik, który w Holandii imponował niesamowitą formą oraz umiejętnościami.
Na Stamford Bridge z kolei poszukiwano wówczas ofensywnego gracza, mogącego jednocześnie zagrać na każdej ofensywnej pozycji. Teoretycznie wszystko do siebie pasowało, ale rzeczywistość nie okazała się aż tak kolorowa.
Marokańczyk zmagał się z drobnymi urazami, które nie pozwalały mu złapać odpowiedniego rytmu. Wtedy jeszcze na stanowisku menedżera znajdował się Frank Lampard. Kiedy zespół objął Thomas Tuchel, ponownie ciężko było mu wejść na odpowiednie tory, aby wywalczyć sobie miejsce w podstawowej jedenastce. W drugiej części sezonu niemiecki szkoleniowiec traktował go bardziej jako zmiennika.
Milan z kolei rozgląda się za nowym ofensywnym pomocnikiem. Wcześniej z włoską drużyną łączono takie postaci jak Philippe Coutinho, James Rodriguez czy Isco. Cała trójka okazała się jednak zbyt droga, zarówno jeśli chodzi o kwotę transferu, jak i oczekiwanego wynagrodzenia.
W tym miejscu Ziyech wydawałby się idealną alternatywą. Na San Siro miałby najpierw trafić w ramach wypożyczenia, ale w kontrakcie widniałaby również opcja wykupienia go po sezonie przez klub z Mediolanu.
Marokańczyk ostateczną decyzję w sprawie swojej przyszłości podejmie po rozmowie z Tuchelem. Wtedy to menedżer Chelsea zdradzi mu, jakie oczekiwania ma wobec niego względem przyszłego sezonu.