W czwartek jako pierwsi przepustkę na przyszłoroczne Euro wywalczyli sobie Belgowie, którzy gładko ograli San Marino 9:0. Teraz dołączyli do nich Włosi, wygrywając 2:0 z Grecją.
„Azzurri” długo męczyli się z „Piratami”, bowiem na pierwsze trafienie musieliśmy czekać do 63. minuty. Wówczas po rzucie karnych wynik otworzył Jorginho. Kilkanaście minut później drugą bramkę zdobył Federico Bernardeschi. Po końcowym gwizdku radości z końcowego rezultatu nie krył Roberto Mancini.
– Moi podopieczni spisali się wyśmienicie, co udało się im dzięki wsparciu kibiców zgromadzonych na Stadio Olimpico. W związku z tym chciałbym im bardzo podziękować za to, że byli z nami przez cały mecz. To zwycięstwo dedykujemy chorym ze szpitala dziecięcego [przed meczem piłkarze oraz selekcjoner złożyli dzieciom wizytę w rzymskim szpitalu, wręczając im oraz członkom ich rodzin bilety na starcie z Grecją - przyp. red.] – oznajmił selekcjoner włoskiej kadry.
Włosi pod wodzą Manciniego po raz pierwszy w historii wygrali siedem meczów z rzędu w eliminacjach do mistrzostw Europy. Poprzedni rekord czterech zwycięstw ustanowili Azeglio Vicini (w latach 1986-1987) oraz Antonio Conte (2014 rok). To jednak nie wszystko, jeśli bowiem „Azzurri” we wtorek pokonają Liechtenstein, 54-latek zrówna się w historycznym rankingu kolejnych zwycięstw we wszystkich rozgrywkach z legendarnym Vittorio Pozzo, a przed nimi jeszcze potyczki z Bośnią i Hercegowiną oraz Armenią.