Od kilku tygodni niemieckie media dosyć często rozpisują się nad przyszłością reprezentanta Francji, rozwijającego swoją karierę w Bundeslidze od 2019 roku. To wówczas piłkarz przeprowadził się z Guingamp do Borussii Mönchengladbach za dziewięć milionów euro.
W tamtym czasie 25-latek urodzony w Parmie zgodził się na podpisanie umowy na okres do końca czerwca 2023 roku. Można łatwo wywnioskować, że współpraca z obecnym pracodawcą utraci ważność po bieżącym sezonie. Według wielu źródeł, środkowy napastnik nie zamierza dyskutować o nowym kontrakcie.
Przez ten wzgląd Thuram stał się jednym z czołowych kandydatów do uzupełnienia linii ataku w Bayernie Monachium. Jeśli zawodnik poczekałby do nadchodzącego lata, stanie przed wielką szansą potężnego skoku w piłkarskiej przygodzie na zasadzie wolnego transferu.
Taki scenariusz równie dobrze może nie doczekać się realizacji. „La Gazzetta dello Sport” potwierdziła pogłoski sprzed kilku dni o tym, że Marcus Thuram to ulubieniec „Nerazzurrich”, którzy gotowi są ubiec „Bawarczyków” w ramach zatrudnienia już sześć miesięcy wcześniej.
Trener Simone Inzaghi poprosił zarząd, aby wprowadzić nowego napastnika w miejsce Joaquína Correi, który nie potrafi wpłynąć na odmianę losów spotkania nawet z ławki rezerwowych. Niepewna przyszłość czeka także Romelu Lukaku ze względu na jego dyspozycję zdrowotną i zagadkową formę po wypożyczeniu z Chelsea.
Inter nie chce zwlekać z pozyskaniem Thurama. Wicemistrzowie Italii zdają sobie sprawę, że jeżeli zdecydują się przeczekać ze sprawą do czerwca, wtedy to Bayern będzie stanowić bardziej preferowany kierunek dla wychowanka Sochaux.
W tym tygodniu „Bild” zapowiedział, że Borussia Mönchengladbach zezwoli swojemu podopiecznemu na odejście zimą, lecz na stół od danego interesanta musi trafić około dziesięć milionów euro.
Marcus Thuram bardzo pomyślnie zakończył dla siebie pierwszą część sezonu, gromadząc 13 trafień i cztery asysty w 17 występach.
Gracz środka ataku otrzymał również powołanie na Mistrzostwa Świata w Katarze.